Wstaję z łóżka. Trochę zaspany odgarniam z czoła posklejane ze sobą włosy. Wydaje mi się, że dziś jest dzień wolny, że nie idziemy do szkół ani do pracy. Dobrze, przyda się trochę odpoczynku. Włączam radio; jakiś gość przywołuje jakieś nazwiska. Hendrix, Joplin, Lennon, Riedel. Dziwne, przecież oni wszyscy nie żyją. Może to jakaś audycja dla muzycznych nekrofilii? Biorę szklankę wody i siadam przed telewizorem. Tam jakaś wypindrzona panna typu Magda M. mówi o Kałużyńskim, Herbercie, Grechucie. Co to koncert wspominkowy czy jak? Oni też już nie żyją. Dość już tych przygnębiających smętów W drodze do kuchni widzę kalendarz. Zobaczę, może znowu zapomniałem o imieninach ciotki Klary albo Doroty. Nie, nic takiego, to tylko 1 listopada. No właśnie, na czerwono w kalendarzu. Zupełnie jak Wigilia, albo Wielkanoc. Jednak jakoś nie wydaje mi się, żeby w taki szary dzień miała się odbyć kolejna impreza z cyklu największa wyżerka świata. Aż mnie to zaciekawiło. Może w Internecie coś napiszą. Pewnie tak, tam zawsze piszą o wszystkim. Czasem z kilkumiesięcznym opóźnieniem, ale zawsze. No i jest. Dzień wszystkich świętych. Pokazują groby, znicze. No fakt, coś kiedyś takiego było. Pamiętam jeszcze z dzieciństwa. A teraz… Zaraz, ja też mam chyba kogoś na cmentarzu. Kurczę, wypadałoby iść, posprzątać nagrobki, zapalić świece. Chociaż… dzień już coraz krótszy, ten pewnie też niedługo minie. Może lepiej zaczekam aż będzie 2 listopada. Poza tym już i tak napłakałem się z innymi przed telewizorem jak umarł nasz papież i Górski. Skoro płakałem jednością narodową, to chyba nie muszę już zamartwiać się o swoich zmarłych. W końcu to tylko jeden dzień w roku… Przedstawiona powyżej wizja jest bardzo smutna, wręcz napawająca zgrozą. Niestety, w wielu przypadkach okazuje się nieprawdziwa. Dlatego też wszystkim Czytelnikom oraz samemu sobie życzę, by 1 listopada nie był dla nas tylko kolejną kartką w kalendarzu, czasem odpoczynku. Poświęćmy ten dzień na refleksje i sprawmy, by był on pełen wyciszenia i zadumy, na jaką zasługują wszyscy zmarli, zwłaszcza ci dla nas najbliżsi.