Czytając ten tytuł można odnieść wrażenie, że będę tu rozpisywać się o jednej z najwybitniejszej powieści fantastycznej z historii literatury H.G. czy legendarnym obrazie Roberta Zemeckisa pt. Powrót do przyszłości. Można pójść inną drogą i zacząć domniemywać, że mam na myśli rozważania na temat kultowej już piosenki zespołu Dżem. . . Wehikuł czasu. Jak ja kocham to mistyczne urządzenie. Już sama myśl o nim potrafi wyposażyć człowieka w szeroki uśmiech, bo przecież wpływanie na wydarzenia z przeszłości, czy na to co się może wydarzyć jest dla nas tak nieosiągalne jak dla ludzi średniowiecza podbój nieba, ale przecież od czego jest fantazja? Dzięki niemu moglibyśmy poznać wyniki meczów, a potem już w teraźniejszości postawić cały majątek, aby wygrać w zakładach sportowych czy zmienić w przeszłości bieg wydarzeń, by stać się kimś z krainy snów… Jednak nie o tym chciałem napisać. Dla jednych muzyka jest czymś, co dostarcza rozrywkę, czyste doznania , dla drugich jest sposobem na życie, jego sensem – wszystkim. I teraz można sobie zadać pytanie – czym dla mnie ta muzyka jest. Ja mogę podpisać się pod tym pierwszym – muzykiem nie jestem, wielka szkoda no, ale… tak chciał los, nie ma słuchu absolutnego, nie mam talentu wokalnego czy umiejętności pisania tekstów jednak, muzyka jest też dla mnie swoistym wehikułem czasu. Dlaczego? Najpierw jednak zacznę od pytania – czy podczas słuchania utworów z lat 60’ czy 70’ nie mieliście odczucia, że tęsknicie za stylem życia tamtych ludzi? Nie wyobrażaliście sobie, jak wtedy wyglądała egzystencja bez internetu, fejsika i innych rzeczy „ułatwiających” nam komunikację? Nie wyobrażaliście sobie tego, jak zakochani bez telefonów komórkowych potrafili na czas spotkać się w danym miejscu i udać się na randkę? Nie wyobrażaliście sobie tego, jak przy akompaniamencie The Beatles czy Led Zeppelin z trzeszczących winyli powstawały odręcznie pisane listy? Czy dzięki wielu soundtrackom z kultowych filmów takich jak Plooton mogliście przenosić się na arenę walk z wojny w Wietnamie i w pewien sposób, wcielać się w postacie żołnierzy – ich emocje i odczucia które towarzyszyły im przy słuchaniu Hey Joe Jimiego Hendrixa ? Może moje podejście jest dziwne, jednak dla mnie muzyka jest swego rodzaju łącznikiem między różnymi epokami. I tak podczas jazdy tramwajem do pracy z słuchawkami na uszach mogę być na polach festiwalu w Woodstocku 69’ czy na polskich ulicach kiedy w latach 80’tych jeździły po nich czołgi a zima doskwierała nawet najtwardszym. . . Wehikuł czasu, ot co ! Damian Jakubowiak