Maciej Stasierski: Mateusz, jesteś ekspertem od Oscarów, co wiemy od dobrych paru miesięcy już. Mam nadzieję, że w tej rozmowie podsuniemy naszym czytelnikom kilka wskazówek, na kogo w tym roku stawiać, kto jest pewniakiem, a kto może być wielkim oscarowym WTF. Proponuję zacząć od kategorii scenariuszowych. Z jednej strony mamy adaptację, którą niespodziewanie dla wszystkich poza Akademią okazał się Moonlight. Z drugiej w kategorii oryginalnej La La Land zdaje się być mocniejszym rywalem Manchester by the Sea niż wcześniej przypuszczano. Co o tym myślisz? Kto jeszcze się w tych kategoriach znajdzie?
Mateusz Rot: Na pewno fakt, że Moonlight znalazł się w kategorii adaptacji był dużym zaskoczeniem i tym samym całkowicie zmienił losy tej kategorii. Wcześniej na polu bitwy mieliśmy dwa lub trzy filmy, które miały praktycznie takie same szanse. Były to: Milczenie, Nowy początek i Fences. Jednak gdy pojawiła się informacja o przeniesieniu Moonlight do adaptacji od razu wiadomym było, że stał się wielkim i raczej samotnym faworytem do zwycięstwa. Dzięki temu zrobiło się dodatkowe miejsce w drugiej kategorii scenariuszowej, czyli scenariusz oryginalny. Jak już wspomniałeś walka powinna się rozegrać pomiędzy La La Land a Manchesterem by the Sea. I zasadnicze pytanie brzmi na ile Akademia pokocha klasyczny musical, by nagrodzićsłabszy skrypt. W Manchester… scenariusz jest niemal idealny, spełniający kryteria dobrze napisanego komediodramatu. Postawiłbym teraz tezę, że jeśli Akademia nagrodzi La La Land więcej niż ośmioma statuetkami, to scenariusz także powinien pójść do niego. W każdym innym przypadku wygra Manchester… .
Maciej: Więc to jest ta oscarowa trójka, która powinna pomiędzy siebie rozdzielić główne kategorie, wyłączając może kobiece aktorstwo? A może jednak Emma Stone na pierwszym planie dorzuci coś do kosza La La Land?
Mateusz: To najbardziej emocjonująca kategorią tego roku. Tak naprawdę aż cztery panie mają realną szansę na statuetkę. Jak już wcześniej pisałem w moich przewidywaniach o wszystkim powinno zadecydować SAG. Gildia Aktorów w kategoriach pierwszoplanowych ma największy wpływ na oscarowe rozdanie. Nawet jeśli SAG i BAFTA wybiorą inaczej, zwycięzcą powinien być wytypowany przez Gildię Aktorów. I tutaj pojawia się pytanie, czy brak nominacji dla Isabelle Huppert w SAG i BAFTA całkowicie nie przekreśliło jej szans. Moim zdaniem czwórki Stone, Portman, Adams i Huppert, ta ostatnia ma najmniejsze szanse na wygraną. Jednakże Akademia już nieraz zaskakiwała i wszystko jest możliwe. Na dziś stawiam na pojedynek Stone vs. Portman.
Maciej: Lansujesz ten pogląd o SAG, ale jednak przynajmniej cztery razy w nieodległej przeszłości gildia ta wskazywała inaczej niż później Akademia, która przecież głosuje potem jako cała. Przypomnę: Nicole Kidman za Godziny (SAG wygrała Renee Zellwegger za Chicago), Marion Cotillard za Niczego nie żałuję (SAG wygrała Julie Christie za Away from her) i w końcu Meryl Streep razy dwa – najpierw wygrywa SAG za Wątpliwość a przegrywa z Kate Winslet za Lektora, a potem przegrywa z Violą Davis za Służące, a wygrywa Oscara za Żelazną Damę. Zobaczymy – ja liczę na to Glob, BAFTA i Oscar pójdą w zupełnie różne ręce, tzn. że Globa dostały już Stone i Huppert, Baftę dostanie Portman a Oscara Amy Adams. Drugi plan to oczywiście Viola Davis – bez wątpliwości, chyba. A co z mężczyznami? Affleck vs. Gosling, Ali vs. Bridges?
Mateusz: Co do mężczyzn na pierwszym planie sytuacja wygląda jasno od początku sezonu – Casey Affleck w starciu z weteranem Denzelem Washingtonem. Casey swoją skromną, ale bardzo głęboką kreacją spodobał się praktycznie wszystkim zbierając po kolei większość nagród. Wspomniałem także Denzela, który ma za sobą świetną rolę oraz…zeszłoroczny „skandal” #OscarsSoWhite. Myślę, że wygra Affleck, o włos ale Affleck. Ryan Gosling ma za sobą La La Land, ale w tak mocnym starciu jednak nie powinien się liczyć. Na drugim planie, do czasu rozdania Złotych Globów zdecydowanym faworytem był Mahershala Ali, ale porażka z Aaronem Taylor-Johnsonem minimalne osłabiła jego pozycję. Ali do tej pory zdobywał (i tu dosłownie) wszystko. Bridges w Aż do piekła rzeczywiście zaliczył swoją rolę życia i dlatego jest to znowu bardzo mocna kategoria. Jednak zapewne wygra Ali, a wraz ze zwycięstwem Davis może to być historyczny oscarowy wieczór.
Maciej: A czy Moonlight ma szanse odebrać La La Land jedną z dwóch nagród: film lub reżysera?
Mateusz: Bardzo trudne pytanie. Na dzisiaj nie przewiduję takiego obrotu sytuacji.
Maciej: DGA mogłoby to jedynie zmienić?
Mateusz: Jak najbardziej. Kategoria najlepszy reżyser należy do jednej z łatwiejszych do przewidzenia, bo praktycznie każdy wygrany DGA później wygrywa Oscara. No dobra nie każdy, bo w historii DGA było 6 innych przypadków, ale statystyka mocno przemawia za zwycięzcą DGA.
Maciej: To na koniec – jakie niespodzianki widzisz na horyzoncie? I jakie chciałbyś zobaczyć?
Mateusz: Niespodzianek przede wszystkim doszukałbym się w technicznych kategoriach, bo tutaj sytuacja wygląda bardzo ciekawie. A w ważniejszych kategoriach bardzo chciałbym (choć to praktycznie niemożliwe), by Peter Simonischek za swoją rolę w Toni Erdmannie został doceniony nominacją i by sam film rozbił bank nominacjami za scenariusz, reżyseria i film. Choć prawdopodobieństwo tego równa się praktycznie zeru…
Maciej: Też bym tego chciał, dorzuciłbym jeszcze Sandrę Huller, która mogłaby sprzątnąć nominację Meryl Streep. A coś szokującego w głównych kategoriach? Ala Taylor-Johnson z Globem?
Mateusz: Jackie z Oscarem za film. Co prawda jeszcze go nie widziałem, ale opinie znajomych nie pozostawiają złudzeń.