Rzadkość we współczesnym kinie! „Hotel Marigold” to bezpretensjonalna, a przy tym inteligentna komedia romantyczna, której bohaterami nie są jednak wcale młodzi, piękni i bogaci. Film Johna Maddena, który rozmiarem obsady nawiązuje nieco do „To właśnie miłość” Richarda Curtisa, opowiada wszak o ludziach, którzy mocno już przekroczyli granicę młodości. I to jak opowiada! Madden rozbija swój film na kilka poszczególnych historii. Nie wszystkie pozostają na tym samym poziomie fabularnym, niemniej żadnej nie można odmówić niesamowitego jak na współczesne kino smaku, czułego oka reżysera i naprawdę brawurowo nakreślonych bohaterów. Każdy z nich ma do zaoferowania widzowi coś zupełnie innego. Mamy więc Evelyn (w tej roli genialna, najlepsza z całej obsady Judi Dench), która wyjeżdża z Anglii, aby zapomnieć o zmarłym mężu i pozostałych po nim długach. Mamy też emerytowanego sędziego Sądu Najwyższego (rewelacyjny Tom Wilkinson), który powraca do Indii w poszukiwaniu utraconej miłości. Mamy również parę nieszczęśliwych małżonków (Bill Nighy i Penelope Wilton), którzy chcą zapomnieć o niemiłym czasie emerytury. W końcu obserwujemy także historię Muriel (świetna Maggie Smith), kobiety która nigdy nie wyściubiła nosa poza Anglię, a teraz musiała wyjechać w celu operacji nogi. Każdą z tych historii, a jeszcze jest kilka więcej, łączy niesamowite wręcz serce, prawdziwe, naturalne uczucia, które nawet w chwilach fabularnie nie najlepszych biorą górę nad sceptycyzmem widza. „Hotelowi Marigold” nie można odmówić właśnie tej jednej rzeczy – uroku, który jest tak ważny przy tworzeniu komedii romantycznej. Zasługa za to leży po równo po stronie Maddena, jak i koncertowo grającej obsady brytyjskich weteranów, których na drugim planie solidnie wspomaga także znany ze „Slumdog Millionaire” Dev Patel. Na dokładkę film serwuje także wręcz zachwycającą paletę widoków. Ogląda się go jak pięknie wyprodukowaną pocztówkę – bez ambicji, za to z satysfakcją. John Madden po raz kolejny udowadnia, że jest bardzo wszechstronnym reżyserem. Po zeszłorocznym, rewelacyjnym „Długu”, powraca do znanego sobie gatunku komedii romantycznej. I pokazuje w nim niekwestionowane mistrzostwo. Film na pewno dla widza starszego pokolenia, ale też i inni znajdą w nim coś dla siebie. Chociażby tak rzadką ostatnio sposobność spotkania z Judi Dench grającą w filmie rolę główną – jak zwykle powalającą na kolana! Maciej Stasierski