Tekst w stylu „co mnie wkurza”. Otóż wkurza mnie namolna obsługa w wielu perfumeriach czy renomowanych sklepach. Weźmy pod lupę sytuację z perfumerii. Wchodzę do sklepu. Jak to kobieta, lubię sobie popatrzeć, wchodzę więc niekoniecznie z zamiarem kupna czegokolwiek. Wącham, patrzę, porównuję i nakładam. Nie, zagalopowałam się. Nie zdąrzyłabym tych wszystkich rzeczy zrobić, gdyż już gdy wchodzę do środka i kieruję się w stronę perfum nagle wyskakuje zza nie wiadomo czego Pani ekspedientka i z wielkim uśmiechem pyta się w czym pomóc. Odpowiadam grzecznie – dziękuję, na razie tylko oglądam. Kieruję się na lewo, wchodzę chyba na rewir drugiej przeuroczej Pani, która jak tygrys wyskakuje zza półek z błyszczykami i równie grzecznie pyta się w czym może mi pomóc. Odpowiadam tak samo uprzejmie jak pierwszej Pani, nie chcąc żadnej urazić. Ta jednak nie daje za wygraną. Mam do czynienia z nieustępliwą sztuką. Dopytuje mnie jakiego konkretnego zapachu szukam, może jakieś nuty szczególnie mnie interesują, a może chcę powąchać ich najnowszy zapach. Czuję już prawdziwe natręctwo, na usta ciśnie mi się zdanie – przyszłam tu tylko popatrzeć, i tak nic dziś nie kupię, ale mówię : naprawdę dziękuję. Opuszczając mnie, z nadzieją oznajmia – gdyby mnie tylko Pani potrzebowała to… Właśnie. Ja wiele rozumiem i jestem bardzo tolerancyjna, ale wszystko ma swoje granice. Naskakiwanie na klienta, gdy tylko przekroczy próg i pytanie go czego szuka, wtedy gdy on nawet jeszcze nie wie czego właściwie szuka?! To i tak jeszcze nic takiego. Najgorzej, gdy jesteśmy sami w sklepie. To już po nas. Gdy nie mamy silnej woli i oznajmimy, że w sumie to szukamy tego i tego, to skończymy przy kasie kupując rzecz, którą Pani dla nas wybrała. Rada jest taka, trzeba być asertywnym i konkretnym. Nie dać się zmanipulować, bo okaże się, że potrzebujemy kolejnej odżywki do włosów albo następnych perfum. Wyjdziemy ze sklepu jak zahipnotyzowani z cieńszym portfelem i zmieszaniem na twarzy w stylu „czy ja rzeczywiście tego potrzebuję?”. Tak już na koniec, to chyba gorsi od tych ekspedientek są tylko ochroniarze. Ci, to potrafią być natrętni! Oczywiście nie tylko Panie są tak namolne, tyczy się to również Panów. Choć jednak Panowie częściej rozumieją, że naprawdę nie potrzebujemy ich pomocy. foto: weheartit.com Aleksandra Iwankowska