Francuzi już dawno udowodnili, że w Europie nie mają sobie równych w tworzeniu inteligentnego kina rozrywkowego. Filmy z Audrey Tautou, kanon kontynentalnej komedii romantycznej – to wszystko w czym ostatnio specjalizują się Trójkolorowi. Kolejny dowód dominacji kina francuskiego to „Nietykalni”. Film oparty na prawdziwej historii uzyskał wielką popularność we Francji. Obejrzało go bez mała 25 milionów ludzi, co jest wynikiem naprawdę bezprecedensowym. Duża sława „Nietykalnych” jednak wcale nie jest zaskakująca. Film wszak jest wręcz skrojony na miarę, żeby go polubić. W historii bardzo nieprawdopodobnej, niezwykłej przyjaźni Phillippe’a i Drissa udało się świetnie połączyć elementy komediowe i dramatyczne. W trakcie tych pierwszy naprawdę trudno powstrzymać się od wybuchów śmiechu. Olbrzymia w tym zasługa znakomicie napisanych dialogów i wręcz idealnego timingu komediowego Omara Sy odgrywającego rolę Drissa. W kwestiach bardziej poważnych na szczęście udało się twórcom uniknąć stereotypizacji. Nie ma w filmie więc klisz dotyczących niepełnosprawności, czy życia na przedmieściach wielkiego miasta. Kalectwo Phillipe’a, głównie dzięki powalającej na kolana kreacji Francois Cluzet, pokazane jest z jednej strony w sposób szalenie godny i rozczulający, z drugiej zaś mocno zdystansowany i niepozbawiony humoru. Najważniejszym elementem historii jest jednak rodząca się, początkowo bardzo powali i z nieufnością, prawdziwa przyjaźń między bohaterami. Phillipe jest zawsze szczery w stosunku do Drissa. Z kolei ten nie pozostaje mu dłużny odpłacając się traktowaniem Phillipe’a bez pobłażania jego chorobie, bez litości, której ten nie potrzebuje. Sy i Cluzet współpracują na ekranie wprost idealnie tworząc naprawdę znakomite kreacje. Sy dostał za swoją zasłużonego Cezara, chociaż gdyby otrzymał go Cluzet nic by wielkiego się nie stało. Warto jeszcze zwrócić uwagę na genialnie dobraną muzykę popularną przeplataną z klasyczną. Szczególnie świetnie działa to połączenie w scenie, która następuje po urodzinach Phillipe’a. Zderzenie muzycznych gustów bohaterów, to kolejne spotkanie dwóch światów, które owocuje emocjonalnym rozwojem i oddaniem rodzącym się między nimi. Film świetnie pokazuje także pewne wycofanie niepełnosprawnej osoby, która by uwierzyć w siebie musi poznać osobę zdecydowaną i zdeterminowaną do poprawy losu przyjaciela. Driss jest właśnie takim objawieniem dla Phillippe’a. „Nietykalni” to bez wątpienia jeden z najlepszych filmów tego roku w polskich kinach i świetna zapowiedź nadchodzącego lata. Oby kolejnym, oczekiwanym produkcjom udało się dorównać filmowi Oliviera Kanache’a i Erica Toledano. Mielibyśmy wtedy kilka pięknych miesięcy w kinie. Maciej Stasierski