Co w programie? Cztery filmy – dwie propozycje francuskiego neobarku, jeden amerykański dokument i jedno „nocne szaleństwo”. „Betty” reż. Jean-Jacques Beineix Znakomita próba melodramatu dla widzów trochę bardziej dorosłych. Dużo bowiem w filmie dosyć dosadnej, choć nigdy nie obraźliwej erotyki. Najważniejsi są jednak fascynujący bohaterowie, którzy stają się końmi napędowymi fabuły. Mamy tu rozchwianą emocjonalnie Betty (rewelacyjna rola debiutującej na ekranie Beatrice Dalle) oraz walczącego z nią wciąż, niewierzącego w siebie Zorga (jeszcze lepszy Jean-Hugues Anglade), na drugim planie zaś całą plejadę różnych kolorowych postaci. Beineix idealnie posługuje się konwencją melodramatu, pokazując pełną gamę emocji w sposób niezwykle prawdziwy, chwilami przeszywający. Jego film poza świetnie napisanym scenariuszem wyróżnia się też wyśmienitymi zdjęciami i bardzo dobrze dobraną muzyką. Najważniejsi są jednak aktorzy!. Nic dziwnego, że „Betty” zyskała międzynarodowe uznanie, otrzymując nawet w pełni zasłużoną nominację do Oskara. 8,5/10 „Uwiedź i porzuć” reż. James Toback Bardzo ciekawy, choć chwilami nieco nierówny, tracący tempo dokument. Reżyser James Toback i jego przyjaciel, wybitny aktor Alec Baldwin podróżują do Cannes, żeby na festiwalu zebrać fundusze na ich wspólny film. Poprzez tę intrygę pokazują dysonans istniejący między idealistycznie patrzącymi na sztukę filmową reżyserami (w filmie wypowiadają się takie tuzy jak Scorsese, Coppola czy Polański) a myślącymi tylko o pieniądzach producentami. Ten kontrast jest aż nadto widoczny i dowodzi pewnej uniwersalnej myśli, że sztuka nowoczesna już dawno oddała palmę pierwszeństwa wszechobecnemu pieniądzu. W drugiej części filmu Toback z Baldwinem zaczynają się nieco powtarzać, przez co film spowalnia. Dla śmiejącego się Scorsese jednak zawsze warto. 7/10 „Chłopak spotyka dziewczynę” reż. Leos Carax Carax, znany w Polsce głównie z wybitnego „Holy Motors”, przedstawia nam swój debiut i od razu ujawnia w nim bardzo rozpoznawalny styl. Widać bowiem w tym filmie jego wizualną pomysłowość, sprawność reżyserską, formalną nieomal wirtuozerię. Przedstawia się nam także jego późniejszy stały współpracownik, znów kapitalny Dennis Lavant. Problem z tym filmem jest taki, że porównując go chociażby z „Holy Motors” brakuje tej niesłychanej energii i pasji, z którą opowiadana jest historia. Nie sposób odmówić Caraxowi unikalnego stylu, jednak trzeba zganić za nieco męczącą, zbyt przeciągniętą fabułę. Mimo to mamy do czynienia z kinem najwyższej klasy. 7/10 „Posępna przyszłość” Film oparty na swoistym paradoksie. Z jednej strony nie jestem w stanie przypomnieć sobie filmu, który byłby gorszy od tego. Innymi słowy obraz pana B. Scotta O’Malleya to prawdopodobnie najgorszy film jaki widziałem w życiu. Z drugiej strony jednak nie mogę powiedzieć, bym się na nim źle bawił. Wszystko jest w tym filmie złe – aktorstwo, tragiczna fabuła, muzyka, zdjęcia, scenografia, charakteryzacja, kostiumy. Nie muszę chyba dalej wymieniać. „Posępna przyszłość” jest jednak tak zła, że aż śmieszna. Były w tym filmie chwile przyprawiające o bardzo głośne wybuchy śmiechu. Reżyserowi można pozazdrościć kwasu, na którym zrobił ten film. Na koniec jednak trzeba wystawić mu jedyną uczciwą notę. 1/10 Maciej Stasierski