Święta za nami, karpie już zjedzone, a prezenty już dawno rozpakowane. Jako że mieliśmy małą przerwę od przewidywań, postanowiłem zakasać rękawy i w dziś nie jeden, a dwa teksty z moimi oscarowymi analizami. Na pierwszy ogień idą najlepsze kreacje drugoplanowe. A mam w tym roku o kim pisać, bowiem otrzymaliśmy prawdziwy wysyp wspaniałego aktorstwa. Nie przedłużając, przyjrzyjmy się, kto w tym roku ma największe szanse na wyróżnienie.
Najlepsza aktorka drugoplanowa:
Kandydatki do statuetki:
1. Laurie Metcalf, „Lady Bird” – aktorka telewizyjna znana przede wszystkim z komediowego serialu z lat 90. „Roseanne” niespodziewanie stała się główną pretendentką do Oscara. Jeszcze przed festiwalową premierą w Telluride nikt przy zdrowych zmysłach nie obstawiał takiego obrotu sprawy. Film Grety Gerwig zabłysnął nie tylko pod względem rewelacyjnego scenariusza, ale również dwiema silnymi kreacjami aktorskimi. Jedną z nich jest rola Metcalf, która daje koncert doskonałej szarży aktorskiej.
2. Allison Janney, „I, Tonya” – kolejna aktorka telewizyjna, która liczy się w stawce. W zasadzie pojedynek o statuetkę powinien rozegrać się pomiędzy tymi dwiema paniami. Jak pokazuje sezon, tylko te dwie aktorki zgarniają wyróżnienia, a konkurencję zostawiają daleko w tyle. Janney wciela się tu w prawdziwą postać, LaVonie Golden, matkę legendarnej Tonyi Harding. To nietypowa biografia, przypominająca bardziej „Chłopców z ferajny”, niż klasyczną hollywoodzką produkcję. A kreacja Janney to metamorfoza w pełnym tego słowa znaczeniu. Walka pomiędzy Metcalf a Janney będzie trwała do końca.
Kandydatki do nominacji:
3. Mary J. Blige, „Mudbound” – objawienie. Znana przede wszystkim jako piosenkarka R&B, soulu, czy hip hopu, wkracza do aktorskiej elity dzięki głębokiej, opartej na niuansach roli. Dużo można by mówić o niedoskonałościach reżyserskich „Mudbound”, ale nie można odmówić jednego – to znakomita aktorska robota.
4. Hong Chau, „Pomniejszenie” – już po pierwszym pokazie otwierającym tegoroczny festiwal w Wenecji dużo mówiło się o szansach oscarowych tej azjatyckiej aktorki. Nowe dzieło Alexandra Payne’a to dobrej próby kino rozrywkowe, a Chau to najjaśniejszy element filmu. Będzie to jedna z nielicznych azjatyckich aktorek w historii, która otrzyma nominację do Oscara.
5. Holly Hunter, „I tak cię kocham” – jedna z topowych amerykańskich aktorek lat 80. i 90. w końcu doczekała się roli na miarę swojego talentu. I trzeba przyznać, że wykorzystała swój czas ekranowy w 100%, ponieważ to zdecydowanie najbardziej zapadająca w pamięć kreacja tego filmu.
6. Octavia Spencer, „Kształt wody” – nominacja dla tej aktorki będzie zależała od stopnia miłości dla filmu ze strony Akademii. Jeśli najnowsze dzieło del Toro otrzyma powyżej 10 nominacji, to Octavia będzie cieszyła się ze swojej trzeciej nominacji w karierze.
Czarne konie:
Lesley Manville, „Nić widmo”
Melissa Leo, „Nowicjat”
Kristin Scott Thomas, „Czas mroku”
Najlepszy aktor drugoplanowy:
Kandydaci do statuetki:
1. Willem Dafoe, „The Florida Project” – nie ukrywam, że za niego najmocniej będę trzymał kciuki. Wybitny aktor mający na koncie blisko 100 ról nareszcie doczeka się swojej statuetki. Charyzmatyczny, o nieco demonicznym emploi artysta wcielił się w tak odległą od swojego temperamentu rolę. W nowym filmie Seana Bakera jest swego rodzaju ostoją, światełkiem normalności w, odbiegającej od standardów przeciętnego życia, egzystencji amerykańskich slumsów. Dafoe zgarnia praktycznie wszystkie tegoroczne nagrody.
2. Sam Rockwell, „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” – to największy konkurent Willema. Ponoć to kreacja idealnie wpisująca się w oscarowe ramy, a emocjonalny ciężar, który wiąże się z jego postacią może przyczynić się do pierwszej statuetki w karierze Rockwella. Jeden z ekspertów napisał, że najprawdopodobniej początek sezonu będzie należał do Dafoe, ale najważniejsze nagrody zdobędzie Sam Rockwell. Poczekamy, zobaczymy.
Kandydaci do nominacji:
3. Richard Jenkins, „Kształt wody” – przeglądając statystyki, to właśnie Jenkins zajmuje teraz trzecie miejsce. Co prawda walka o statuetkę rozegra się pomiędzy Dafoe, a Rockwellem, niemniej nominacja to wielkie wyróżnienie. Richard Jenkins to jeden z tych aktorów, który jest zbyt mało doceniany. Wszechstronny, o niesamowitym dorobku artysta dostanie drugą nominację w karierze.
4. Armie Hammer, „Tamte dni, tamte noce” – aktorki kunszt w każdym calu. Hammer w opozycji swojego emploi drewnianego przystojniaczka koncertowo i wieloznacznie odegrał swoją postać. Duet jaki stworzyli wspólnie z Chalametem zasługuje na wszelkie wyróżnienia.
5. Woody Harrelson, „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” – dość nieoczekiwanie aż dwie kreacje z „Trzech billboardów…” znalazły się oscarowej stawce. Ponoć to bardzo wyrazista kreacja, która pomimo swojego krótkiego czasu bardzo zapada w pamięć.
6. Steve Carell, „Wojna płci” – to dziwne, że ta rola zajmuje tak wysoką lokatę, ale tak wychodzi ze statystyk. Dlaczego dziwne? Bo Carell przeważnie był krytykowany za tę kreację, ale nominacja do Złotego Globu i nagrody SAG przeważnie dawała nominację. Ciekawa sprawa…
Czarne konie:
Michael Stuhlbarg, „Tamte dni, tamte noce”
Christopher Plummer, „Wszystkie pieniądze świata”
Jason Mitchel, „Mudbound”
Mark Rylance, „Dunkierka”
Jeszcze dziś kolejny tekst z następnymi dwiema kategoriami. Tym razem pora na najlepsze kreacje pierwszoplanowe. A stawka w tym roku wygląda niezwykle ciekawie!