Wkraczamy do najważniejszych oscarowych kategorii. Do omówienia pozostało jedynie cztery, które co roku wzbudzają największe zainteresowanie wszystkich miłośników kina. Tym razem pochylę się nad najlepszymi kreacjami pierwszoplanowymi. Stało się już tradycją, że rokrocznie walka o statuetkę toczy się do samego końca. Nie inaczej prezentuje się tegoroczna stawka, w której ciężko określić jednoznacznego faworyta do nagrody. Sprawdźmy więc, kto w tym roku przewodzi statystykom.
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa:
Kandydatki do statuetki:
1. Saoirse Ronan, „Lady Bird” – film miałem przyjemność już obejrzeć i mogę z czystym sumieniem napisać, że to najlepsza kreacja w karierze jednej z najlepszych aktorek młodego pokolenia. Bardzo złożona kreacja, będąca idealnym przykładem metody Stanisławskiego. To na razie najlepsza kreacja aktorki jaką miałem przyjemność obejrzeć w tym roku. Ostatnia scena w jej wykonaniu, w mojej ocenie, zasługuje na owacje na stojąco. Dodatkowo ciągle wzrastająca siła „Lady Bird” może pomóc w zdobyciu pierwszej statuetki w jej jakże bujnej karierze.
1. Frances McDormand, „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” – to kolejna wielka faworytka do Oscara. Na dziś nie jestem w stanie określić, która z nich ma większe szanse. Już po premierowym pokazie w Wenecji dużo się mówiło o jej kreacji. „Trzy billboardy…” to teraz największy faworyt do Oscarów, więc tytuł na pewno działa na jej korzyść. To podobno kreacja bliska ideału, będąca wzorcem, iż doświadczenie zawodowe wraz z emocjonalną dojrzałością przynosi niezwykłe efekty. Jedynym argumentem przemawiającym na jej niekorzyść, to fakt, iż McDormand zdobyła już statuetkę.
1. Sally Hawkins, „Kształt wody” – to nie pomyłka. Kolejna aktorka z „1”… Po prostu dziśmamy remis tych trzech pań. Za każdą przemawiają pewne argumenty, z którymi ciężko dyskutować. Hawkins z kolei zaproponowała wyjątkowo emocjonalną rolę, w której każdy gest, czy ruch mimiczny buduje idealnie przemyślaną kreację. To historia, w której może zakochać się Akademia, a rola wrażliwej Hawkins może przypaść do gustu głosującym.
Kandydatki do nominacji:
4. Margot Robbie, „I, Tonya” – jeszcze jakiś czas temu pisałbym o Robbie jako największej faworytce do statuetki. Jednak buzz „I, Tonyi” bardzo osłabł, więc nie powinna liczyć się w walce o statuetkę (zważywszy na tegoroczną konkurencję). W zasadzie Robbie wszystkie atuty ma w ręku; wyjątkowa metamorfoza przeciwna emploi Margot, bazująca na legendzie sportu, w dodatku wymagająca kilkumiesięcznych przygotowywań. Być może z innym dystrybutorem i z lepszą kampanią udałoby się jej zdobyć nagrodę.
5. Meryl Streep, „Czwarta władza” – złota zasada ekspertów oscarowych – zawsze musisz liczyć się z Meryl, niezależnie od wszystkiego. Idąc za tą myślą nie mogłem pominąć żywej legendy kina. W tym przypadku brak nominacji SAG nie powinien zaszkodzić Streep w osiągnięciu nominacji. Nowy film Spielberga porusza tematy bliskie aktualnej sytuacji politycznej USA, dzięki czemu może zostać doceniony w najważniejszych kategoriach. Poza tym połączenie Streep+Spielberg musi dać nominację!
6. Judi Dench, „Powiernik królowej” – dość niespodziewanie kreacja Dench znalazła się tak wysoko w stawce. Ale z legendą brytyjskiego kina zawsze trzeba się liczyć. W dodatku nominacja do Złotego Globu i nagrody SAG przemawiają za jej kandydaturą.
7. Jessica Chastain, „Gra o wszystko” – moja ulubiona współczesna hollywoodzka aktorka po raz kolejny udowodniła, że zasługuje na to miano. Nietuzinkowy warsztat kształcony na najlepszej uczelni artystycznej na świecie, Juilliard School, zaowocował kolejną rewelacyjną kreacją.
Czarne konie:
Michelle Williams, „Wszystkie pieniądze świata”
Emma Stone, „Wojna płci”
Daniela Vega, „Fantastyczna kobieta”
Najlepszy aktor pierwszoplanowy:
Kandydaci do statuetki:
1. Gary Oldman, „Czas mroku” – to jeden z największych współczesnych aktorów bez statuetki Oscara. Na szczęście w tym roku Oldman w końcu doczekał się roli, dzięki której ma ogromną szansę na wygraną. Biografia Winstona Churchilla to wprost wymarzona rola dla brytyjskiego aktora. To podobno metamorfoza w pełnym tego słowa znaczeniu. On po prostu stał się Winstonem Churchillem.
2. Timothée Chalamet, „Tamte dni, tamte noce” – bardzo się cieszę, że mogę z czystym sumieniem napisać, że Chalamet jest drugim w kolejce do statuetki. To aktorskie objawienie tego roku, niezwykła wrażliwość i kunszt warsztatowy. A ostatnia scena w jego wykonaniu zasługuje na wszystkie nagrody świata. Timothée, czekam z niecierpliwością na twoje przyszłe role.
3. Daniel Day-Lewis, „Nić widmo” – ostatnia w karierze rola mistrza Day-Lewisa. W zasadzie to wystarczy, żeby stawiać go w roli faworyta. A podobno to wybitna kreacja będąca pięknym wieńczeniem jego bogatej ścieżki artystycznej. Jedynym argumentem przemawiającym na jego niekorzyść jest fakt, iż nie zdobył nominacji SAG.
Kandydaci do nominacji:
4. James Franco, „The Distaster Artist” – najzabawniejsza komedia roku z kreacją niemal 1:1 z prawdziwym Tommy’m Wiseau. Franco wspiął się na wyżyny swojego kunsztu i idealnie odegrał największego mistrza słabego kina. I co najważniejsze, Franco ani na moment nie popada w karykaturę jednocześnie oddając hołd i wielki szacunek dla Tommy’ego Wiseau.
5. Tom Hanks, „Czwarta władza” – z piątym miejscem jest ogromny problem, bo z jednej strony Hanks jest bezpiecznym wyborem, z drugiej zaś brak nominacji SAG może popsuć mu drogę do jego szóstej nominacji w karierze. „Czwarta władza” wydaje się idealnym filmem do zdobywania nominacji, jednak niektóre statystyki bardzo psują jego reputację.
5. Denzel Washington, „Roman J. Israel, Esq.” – z tym filmem jest bardzo ciekawa sprawa, bo po pierwszym pokazie został skrytykowany, a Washington został skreślony z wszelkich przewidywań. Podobno reżyser trochę przemontował film, w efekcie czego Denzel został doceniony nominacją do Złotego Globu i nagrody SAG. Czyżby to niespodziewany czarny koń?
7. Daniel Kaluuya, „Uciekaj!” – kolejny niespodziewany kandydat do nominacji. Przed sezonem mało kto stawiał na ten „post-horror”. Jednak jak się okazało, „Uciekaj!” stało się jednym z faworytów do najważniejszych statuetek, a Kaluuya dzięki nominacji do Złotego Globu i nagrody SAG może liczyć się w walce o oscarową nominację.
Czarne konie:
Jake Gyllenhaal, „Niezwyciężony”
Christian Bale, „Hostiles”
W przyszłym tygodniu skupię się na najlepszych reżyserach tego roku. A kandydatów jest naprawdę wielu. Na zakończenie chciałbym Wam złożyć życzenia na Nowy Rok. Filmowo niech będzie równie dobry jak ten poprzedni, a w życiu niech przynosi same pozytywne chwile. Wszystkiego dobrego!