– Ostatni łyk kawy jest zawsze najsłodszy, wyszeptała mu do ucha.
– Dlatego zawsze z takim namaszczeniem pijesz kawę do końca?
– Bo jestem ciekawa czy i tym razem tak będzie…
Usiadła mu na kolanach i powiedziała cicho:
– Mój problem polega na tym, że uwielbiam gorącą kawę, ale nie potrafię jej szybko pić, a ona szybko stygnie, a ja i tak muszę czekać do końca… Bo to czekanie jest takie niesamowite, lubię czekać na ten ostatni łyk.
Powoli wstał z krzesła, otworzył okno i wyciągnął papierosa.
Uwielbiała gdy palił. Siadał na szerokim parapecie i niedbale wyglądał przez okno. Był wtedy taki męski, nieosiągalny. Tym razem był niespokojny, a może tylko jej się tak wydawało…
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi.
– Ania, Olek! Tu Kasia!
Kasia była ich wspólną znajomą ze studiów. To ona ich sobie przedstawiła. od początku wiedziała, że będą dla siebie idealni. Dlatego spokojnie można ją nazwać matką chrzestną ich związku.
– Jagoda zniknęła!, krzyknęła wchodząc do mieszkania.
– Jak to?
– Nie wróciła wczoraj z imprezy. Nikt nie wie gdzie jest. Chyba ta historia z Anglikiem porządnie nią wstrząsnęła…
– A to drań! Nie dość, że przez niego ma problemy na uczelni, to jeszcze teraz wpycha ją w sidła depresji!
– Może zajrzymy do domu jej rodziców? Może pojechała do nich?, zaproponował Olek.
Szybko się zebrali i wyruszyli na poszukiwania. Kiedy przyjechali na miejsce, okazało się, że Jagoda zostawiła wiadomość, że leci dzisiaj do Londynu.
– Musimy jechać na lotnisko, ze spokojem powiedziała Kasia.
– Ale nie wiemy o której wylatuje, skąd…
– We Wrocławiu jest jedno lotnisko, a przecież samoloty do Londynu często nie latają ! Wskakujcie do auta i jedziemy!
Gdy dotarli na terminal, ujrzeli Jagodę czekającą z małą walizką przy odprawie bagażowej.
– No nareszcie jesteście!, krzyknęła do nich z uśmiechem.
– Co się dzieje?, Ania zapytała ze zmartwieniem.
Olek objął ją ramieniem.
– Kochanie, lecimy do Paryża! Wszystkiego najlepszego z okazji naszej trzeciej rocznicy!
– A więc to wszystko, to wszystko na niby? Jagoda nie leci do Londynu?
– Nie, ale my lecimy do Paryża, nie cieszysz się?
– Cieszę ! Zawsze marzyłam o Paryżu!, pocałowała go najczulej jak tylko potrafiła.
Cały dzień zwiedzali, robili zdjęcia, pili wino i cieszyli się sobą i paryskim powietrzem. Wieczorem Olek zabrał ją na romantyczną kolację do małej przytulnej restauracji.
– Zrobiłem research wśród francuskich Erasmusów i oni polecili mi to miejsce.
– Jest przecudowne, wyszeptała z zachwytem.
Gdy skończyli jeść, powiedział, że ma do niej jedno pytanie. Uklęknął przed nią, z kieszeni wyciągnął małe pudełko z pierścionkiem i zapytał czy za niego wyjdzie.
Wtedy zrozumiała, że to czas na ostatni łyk kawy. Przeraziła się – jeśli wypije ostatni łyk, co jej pozostanie? Czy i w tym przypadku będzie najsłodszy?
Odpowiedziała, że musi się zastanowić. Olek nie zrozumiał. O czym ma myśleć? Dlaczego nie może od razu powiedzieć “tak”?
Do Polski wrócili na drugi dzień. Olek odwiózł ją do domu, ale nie odezwał się przez całą drogę. Wychodząc z samochodu, poprosiła żeby dał jej trochę czasu, żeby nie był na nią zły.
– Kocham cię, powiedziała cichutku patrząc mu w oczy.
Weszła do domu, zajrzała do kuchni i zobaczyła, że brudne naczynia ze śniadania dalej leżą na stole. Była tam też filiżanka z kawą, której Ania nie zdążyła wypić. Zamknęła oczy, przyłożyła filiżankę do ust i przechyliła ją powoli, aż brązowy płyn dotknął jej podniebienia.
Ania uśmiechnęła się do siebie i mruknęła z zadowoleniem: “znów jest najsłodszy”.
Magda Witkiewicz