Klara (Annika Wedderkop), 6-letnia dziewczynka z nieco zbyt bujną wyobraźnią, oskarża swojego wychowawcę w przedszkolu o molestowanie seksualne. Lucas, oskarżony nauczyciel, nie poczuwa się do odpowiedzialności. Niestety hermetyczna społeczność małego duńskiego miasteczka wie swoje. Tak właśnie zaczyna się intryga jak dotychczas najlepszego filmu tego roku – „Polowania” Thomasa Vinterberga. Brzmi znajomo nieprawdaż? Któż z nas nie czytał w gazetach lub nie oglądał w telewizji programów mówiących o molestowaniu małych dzieci przez nauczycieli czy wychowawców. Vinterberg biorąc za temat swojego filmu tę właśnie kwestię sam niejako postawił się przed bardzo trudnym zadaniem. Z jednej strony musiał się głowić, jak wycisnąć z dość ogranego schematu na tyle dużo energii i napięcia, by widz nie poczuł się zmęczony wydarzeniami na ekranie. Z drugiej jednak musiał też mieć na uwadze, by sytuacji nie przerysować, żeby pozostała wiarygodna. Wszystko mu się udało! Na „Polowanie” patrzy się na jak z chirurgiczną precyzją zbudowaną konstrukcję opartą właściwie w całości na subtelności scenariusza, niuansie. Nie ma w tym nieco ponad dwugodzinnym filmu ani jednej niepotrzebnej sceny. Od samego początku Vinterberg konsekwentnie, bardzo mocno buduje napięcie. Dba o wiarygodność sytuacji, nie ma w jego filmie łatwych rozwiązań, które mogłyby się nasuwać w miarę kreowania konfliktu. Konfliktu dodajmy postawionego w filmie naprawdę na ostrzu noża, bo przecież przez jedno słowo maleńkiej Klary zmienia się życie nieomal całej społeczności. Vinterberg oczywiście nieco wyostrza ten obraz, nigdy jednak do tego stopnia by sytuacja była w „Polowaniu” czarnobiała. Wręcz przeciwnie niemal każdy z bohaterów jest tutaj w pewien sposób szary, zagubiony w sytuacji, która nastała z powodu oskarżenia maleńkiej dziewczynki. Nawet sama ona nie jest już w stanie ocenić, czy to co powiedziała jest prawdą, czy wymysłem jej bardzo dużej wyobraźni. Dorośli zaś nie tyle, że nie chcą jej pomóc w dojściu do prawdy, co raczej utwierdzają ją w przekonaniu, że tak właśnie było. Vinterberg po mistrzowsku pokazuje obłudę ludzi, którzy potrafią w sposób diametralny odmienić swoją postawę właściwie w mgnieniu oka. Ta zmiana jednak nie jest pokazana sztucznie i mechanicznie, co jest z jednej strony zasługą scenariusza Vinterberga, z drugiej po mistrzowsku grających aktorów. Mads Mikkelsen, nagrodzony za rolę Lucasa w Cannes, pokazuje, że jest aktualnie najwybitniejszym europejskim aktorem. To w jaki sposób buduje postać jest wprost niewiarygodne. Ładunek emocji zawarty w niesłychanie subtelnych gestach jest tak porażający, że widzowi wcale nie jest przyjemnie oglądać bądź co bądź niewinnego Lucasa. Mikkelsen nie tworzy z niego świętoszka, pokazuje jednak że jest to człowiek pełen godności i szacunku dla samego siebie. Szacunku, który w oczach przyjaciół, znajomych utracił. „Polowanie” to bezapelacyjnie film Mikkelsen, on trzyma go na swoich silnych barkach i nigdy nie upuszcza. Dzięki niemu, a także całej plejadzie wybitnych kreacji na drugim planie na czele z grającą Klarę Anniką Wedderkop, wizja Vinterberga na ekranie ożywa i błyszczy pełnym blaskiem. Co paradoksalne jednak ten błysk jest jakby za mgłą, jak cały jest jego nieprzyjemny w odbiorze, bardzo emocjonalnie wyczerpujący, ale po prostu wielki film. „Polowania” nie można przegapić! Maciej Stasierski