Zespół Lost Road można uznać za wyjątkowy. Zarówno za muzykę, jak również za to, iż łamią wiele konwencji. Między innymi przeczą słynnej zasadzie – „drummers don’t talk”, gdyż na kilka pytań odpowiedział mi w imieniu całego zespołu właśnie ich perkusista Darek Liboski. Oto pełen zapis tej rozmowy.
Na początek może powiedzcie, jaką gracie muzykę, pochwalcie dotychczasowymi osiągnięciami itp.
Muzyka, którą gramy nazywamy noise punkiem. To jest wypadkowa naszych fascynacji muzycznych. Każdy z nas słucha, czego innego, każdy ma inne inspiracje muzyczne i to wszystko przekładamy na język zespołu. Pytasz o osiągnięcia? Jeśli można nazwać „osiągnięciem” zagranie 62 koncertów w ciągu 3 i pół roku w zasadzie bez płyty, którą można by się pochwalić, to jest to nasze osiągniecie największe! W tym kilka koncertów za granicą ( Czechy i Niemcy).
Co byście powiedzieli o sobie samych? Jak wygląda praca, w Lost Road? Panuje demokracja, czy może macie swojego „człowieka od podejmowania ważnych decyzji”?
Demokracja w zespole to absolutnie zła rzecz! Ale swojego tzw. „lidera” nie posiadamy. Jest nas 5 i tak naprawdę o wszystko się wykłócamy. Czasem nawet dość poważnie. Ale niestety opieramy się o zasadę tej tzw. demokracji i jak jest coś bardzo ważnego dla nas to stosujemy zasadę większości. Jeśli chodzi o pracę w zespole to nie mamy jakoś szczególnie z góry ustalonych i podzielonych zadań dla każdego z nas. Choć faktem jest, że ja jestem od tzw. „Public Realtions ( hehehe), a Wojtek głównym mózgiem naszej muzyki w chwili obecnej. Co jeszcze?.. Hm… Myślę, że jesteśmy bandą 5 kolesi i każdy z nas ma swój własny pokrętny styl bycia. Znośny bardziej lub mniej.
Wiem, że niedawno nagraliście materiał na nową EP-kę. Jak wam się nad nim pracowało?
Praca nad tymi 4 numerami zajęła nam dobre 5 dni samego nagrywania. Z mojego punktu widzenia dzisiaj widzę, że mogliśmy kilka rzeczy poprawić, zagrać lepiej itp. itd. Ale ostatecznie nie zmarnowaliśmy ani chwili bycia w studiu w Porażynie ( Studio im. Toma Waitsa). Atmosfera, jaką tam wytworzyliśmy z Szymonem i Małym, którzy nas nagrywali była na tyle rewelacyjna, że dzisiaj krążą na jej temat legendy hehehe. Z Początku w ogóle nie planowaliśmy tego wydawać, ale potem okazało się, że wyszło to na tyle ciekawie, że warto byłoby to opublikować i wydać jako EP, będącą jednocześnie jakimś naszym debiutem.
Co was inspirowało podczas pisania nowego materiału? Jakiej muzyki słuchacie, na co dzień?
Jak już wspomniałem wyżej każdy z nas słucha zupełnie różnej muzyki. I to nawet takiej, która w ogóle nie ma przełożenia na to, co tworzymy z Lost Road. Jeśli chodzi o konkretne odnośniki i inspiracje to możemy mówić w zasadzie otwarcie o Queens Of The Stone Age, Ramones, Faith No More i paru innych kapelach. Choć podczas tworzenia numerów praktycznie w ogóle nie zastanawiamy się nad tym czy to jest do czegoś podobne. No chyba, że jest coś, co ewidentnie jakieś tam utwory nam przypomina hehehe, ale to się zdarza niezwykle rzadko. Tak naprawdę to chyba sami się inspirujemy podczas robienia numerów. Najczęściej wygląda to tak, że Wojtek przynosi jakiś gotowy fragment na próbę i zaczynamy go grać, dyskutujemy nad tym, co jak gdzie zagrać, w jakiej kolejności, z czym połączyć, co zmienić, co odrzucić. W zasadzie nigdy nie improwizujemy. Dużo dyskutujemy o kształcie numeru. Czasem potrafimy go grać przez kilka miesięcy a potem go zmienić. Czasami nad jednym pomysłem męczymy się pół roku, a czasem na jednej kilkugodzinnej próbie robimy dwa numery. Nie mamy gotowych recept na robienie kawałków. Kiedyś wyglądało to trochę inaczej, ale odkąd gra z nami Wojtek wszystko się zmieniło.
Jak oceniacie nowe utwory na tle wcześniejszych dokonań?
Przede wszystkim są lepsze niż kiedyś. Kiedyś nasza muzyka była bardziej transowa, prostsza, ale też chyba … hm… nudna. Na pewno mniej punk rockowa niż teraz. Nowe utwory są bardziej żywiołowe, są szybsze, są bardziej hałaśliwe i energiczne. Są przemyślane, przedyskutowane i bardziej dopracowane pod każdym względem, co ma dla nas coraz większe znaczenie. Można pokusić się o stwierdzenie, ze Lost Road bez Wojtka to zupełnie inny zespół niż z Wojtkiem. Stare i nowe łączą jedynie te noise’owe ciągotki.
Zamierzacie wydać ten materiał oficjalnie? Jest zainteresowanie ze strony wytwórni?
Ten materiał wydajemy wspólnymi siłami z wytwórnią Szymona i Małego, u których nagrywaliśmy w Porażynie. Wydawnictwo nazywa się VINTAGE RECORDS i wydało do tej pory dwa CD zespołów HOTEL ZACISZE i IDIOTEQUE (nawiasem mówiąc zapraszamy na www.vintagerecords.pl ).
W niezależnych kręgach Lost Road funkcjonuje jako jeden z ciekawszych zespołów na polskiej scenie muzycznej? Czujecie to? Macie jakieś propozycje koncertów, swoją publikę itp.?
Czy czujemy zainteresowanie? Hm… Jeśli powiem, że nie, to bym skłamał, ale jeśli powiem, że tak to można by to odebrać za lekką przesadę. Owszem dzięki lansowemu Myspace.com zainteresowanie nami się zwiększyło, ale nie specjalnie. Zbyt wiele propozycji koncertowych jakoś też nie mamy. Większość koncertów jest załatwianych albo przez znajomych, albo załatwiamy je sobie sami u ludzi, których chcemy sobą zainteresować. Potem ci ludzie polecają nas dalej i tak sobie to trwa, a po jakimś czasie okazuje się, że jadąc na koncert do Krakowa, do człowieka, którego nigdy w życiu nie widzieliśmy, jesteśmy traktowani jakbyśmy się znali od lat. Wszystko dzięki temu, że ktoś gdzieś tam wcześniej mu o nas naopowiadał i tak się to toczy po kraju, „od jednego do drugiego”.
Wspomniałem o polskiej scenie muzycznej. Jak ją oceniacie? Zauważacie coś pozytywnego/negatywnego?
Polska scena muzyczna jest w powijakach. Nie mówię tu o scenie punk rockowej, bo ta zawsze radzi sobie lepiej, lub gorzej. Jeśli chodzi o scenę gitarową, to jest tak sobie. Największe zagłębie ciekawych kapel jest na Dolnym Śląsku i Wielkopolsce. Kapele typu Blue Raincoat (Wołów) Last Train Is The Slowest (Wołów), Brzask! (Polkowice), Let The Boy Decide (Ostrzeszów), All My Bliss (Wrocław), Syntetic Underground Trio (Krotoszyn), Grafit (Wrocław), Muchy (Poznań), Potty Umbrella (Szubin) potem Ślask i Searching For A Calm (Sosnowiec), potem Kraków, Music Unsola, Citizen Whoman There, New York Krasnals, potem Warszawa i The Car Is On Fire, Starzy Singers, Stworywodne, Baaba, potem Pomorze i Kristen, Plum, Ścianka, Columbus Duo, Łodź i Psychocukier. Wspomniałem oczywiście o rzeczach ciekawszych!! Kilka z braku dobrej pamięci pominąłem. O rzeczach mało ciekawych nie warto gadać. A jest ich dużo. Negatywne jest to, że powstaje w Polsce coraz większa ilość kapel gitarowych, które są bardzo zapatrzone w te telewizyjne zespoły nowej fali rocka i jakoś niespecjalnie interesują się kapelami gitarowymi z punkowymi korzeniami. Gdyby było inaczej można by stworzyć naprawdę prężną i ciekawą scenę. Wystarczyłaby zwykła chęć współpracy, jakieś pomysły, wzajemna pomoc, wspólne koncerty itp. itd.
Co chcecie osiągnąć swoją muzyką? Macie potrzebę „przekazania czegoś ważnego ludzkości”?
Nie mamy absolutnie potrzeby przekazywania ludziom niczego! Swoją muzyką chcemy osiągnąć jedynie zbawienie nas samych hehehe!
Są jakieś konkretniejsze plany na przyszłość? Koncerty, płyta?
Chcemy wreszcie wydać tą epkę. Już wkrótce powinno się to udać. W chwili obecnej pracujemy nad nowym materiałem. Mamy już kilka piosenek. Parę z nich można usłyszeć na koncertach. Chcielibyśmy nagrać do końca tego roku zupełnie nowy materiał. Byłoby fajnie jakby ukazał się na zimę/wiosnę roku 2007. Ale na razie nie wiemy, kto byłby chętny to wydać. Na chwile obecną mamy kilka możliwości. Ale nie będę o tym mówił, dopóki to nie będzie dogadane. Zawsze ostatecznie możemy sami wydać sobie ta płytę. Ale to już ostateczność!
Czy robicie coś poza zespołem? Dodatkowa praca, inne projekty muzyczne itp.
Ja pracuję w tzw. Sporcie. Zajmuje się krzewieniem/krzywieniem kultury fizycznej, dodatkowo dostałem się na studia pedagogiczne. Wojtek jest specjalista od jakości w fabryce sprzętu użytku domowego. Bartek sprzedaje militaria. Dawid jest informatykiem. Tomek pracuje w sklepie muzycznym w Lubinie. Jeśli chodzi o kwestie muzyczne. To Ja założyłem właśnie drugi zespół. Na razie tak naprawdę chyba projekt. Gramy ostrego hc/punk rocka. No i dołączyłem do BONITO na wokal, w którym Wojtek jest gitarzystą. BONITO to wściekły screamo – nosie – core hehe. Tomek gra w kilku kapelach w Lubinie. Między innymi na perkusji w street punkowej REWIZJI i w swoim california punkowym projekcie, który nie ma jeszcze nazwy, ale za to ostro pracuje nad materiałem. Bartek prowadzi audycje PI RAZY OKO w radiu internetowym www.sitka.pl. Ja dodatkowo jako LINE – ACTION zajmuje się organizowaniem koncertów we Wrocławiu i czasem w Wołowie, a wkrótce zamierzam ruszyć z wydawnictwem – jak dobrze pójdzie.
Na koniec może powiedzcie kilka słów, dlaczego warto posłuchać muzyki Lost Road.
Dlatego, że jest wyjątkowa. A czy warto, to niech ludzie sami ocenią!
Thurston