Koncert zespołu Plum, który odbył się 19 października był jednym z ciekawszych wydarzeń muzycznych, w jakich ostatnio miałem przyjemność uczestniczyć. Zadecydowały o tym niesamowita atmosfera (efekt przybycia na koncert wycieczki z Holandii), oraz muzyka na najwyższym poziomie. Dodatkowo mogłem porozmawiać z całym zespołem, czyli Zbyszkiem Jasińskim oraz Rafałem i Marcinem Piekoszewskimi.
Na początek może powiecie coś o swoich odczuciach po koncercie. Jak wam się dzisiaj grało?
R – We Wrocławiu zagraliśmy już chyba ósmy raz…
Z – Tak, ósmy albo dziewiąty…
R – No właśnie. A poza tym: nowy Salonik, nowe Holenderki…(śmiech) Myślę, że koncert był udany, ale to już musisz najlepiej ocenić sam…
Moim zdaniem występ był bardzo dobry…
M – Sam widzisz. Nam się dobrze grało. Jeden z najlepszych koncertów na tej trasie.
R – Koncert udał się również, dlatego, że graliśmy z naprawdę świetnymi zespołami: Last Train Is The Slowest i Let The Boy Decide.
Mogliśmy dzisiaj posłuchać również kilku kawałków z waszej nowej, dopiero, co wydanej EP-ki „Sink Or Swim”. Może coś opowiecie o tym materiale?
R – EP-ka jest częścią całej dużej sesji z 2005 roku nagranej u braci Kapsów w Szubinie. Marcin Lokś wydał część tego materiału właśnie jako „Sink Or Swim” w Every Colour Production. Z kolei reszta wyjdzie 13 listopada nakładem Gusstaff Records. Płyta będzie nosiła tytuł „Witness Of Your Fall”. Ale wracając do „Sink Or Swim”, to znajduje się tam nasz pierwszy utwór, do którego nakręciliśmy teledysk.
M – Klip do „Goof” można obejrzeć na plum.art.pl, oraz na naszej stronie w serwisie myspace.com.
Zagraliście też dzisiaj kilka utworów, które znajdą się na „Witness Of Your Fall”…
R – Tak, to prawda.
Są one znacznie mocniejsze od waszych poprzednich dokonań. Mocno osadzone w klimacie Shellac i Jesus Lizard.
R – Jeśli odniosłeś takie wrażenie to OK.
Czy od początku mieliście zamiar nagrania takiego mocniejszego materiału?
M – Nie, nie. Żadnego zamiaru nie było. To jest po prostu tak jak w dzieciństwie pijesz dużo soku marchwiowego, albo pomarańczowego to później to zostaje, przyzwyczajasz się. Podobnie jest z muzyką. Jak dużo słuchasz „czegośtam”, to potem to zostaje i podświadomie wychodzi.
R – Nie ukrywając, że zespoły, które wymieniłeś są naszą inspiracją.
M – Ale oprócz tego bardzo lubimy Dżem! (śmiech)
No właśnie, co jeszcze byście dorzucili do tej listy?
R – Ja Charliego Parkera (śmiech)
Chcecie jeszcze dodać Janis Joplin?
R – Tak Janis Joplin i zespół The Doors.
M – Chyba The Dorsz (śmiech)
Z – Oraz Bob Dywan, Kuli Minogi i Dejwid Boli..
M – I ten, Eltron Dżon! (śmiech)
R – Tak, Eltron Dżon również! (śmiech)
Macie zaplanowaną już jakąś trasę? Będzie możliwość zobaczenia was na koncertach?
R – Wiesz, co, obecną trasę kończymy w niedzielę 22 października na Bydgoszczy.
M – W międzyczasie jeszcze w Warszawie zagra Woody Alien, bo ta trasa Pluma jest połączona z koncertami Woody Aliena. W ten sposób promujemy dwa zespoły.
R – Następna trasa to podejrzewam, że będzie miała miejsce w kwietniu przyszłego roku. Prawdopodobnie zagramy z francuskim zespołem L’Homme Puma. To będzie ciekawe doświadczenie.
M – Zagramy z nimi zarówno w Polsce, jak i we Francji…
R – Oprócz tego będziemy często wypadać na tzw. „weekendówki”. Do czasu wiosennej trasy będziemy grali w systemie weekendowym.
Robicie coś poza muzyką?
R – No tak. Zajmujemy się zawodowo zarabianiem kasy.
To w takim razie, co jest dla was priorytetem – Plum, czy kasa?
R – No, kurcze kontrowersyjne pytanie.
M – Wiadomo, że Plum, bo jakby priorytetem był kasa to nas by tutaj dzisiaj nie było.
R – Poza działalnością koncertowo-wydawniczą prowadzimy normalne życie statecznych ludzi…
Z – Mężów…
M – Chyba męża! (śmiech)
Tak jeszcze wracając do muzyki, gdybyście mieli wybrać jedną płytę Plum, która byłaby waszą wizytówką, to, co byście wybrali?
R – Wiesz, co… Na pewno najnowsze, najświeższe rzeczy, bo są one tak nagrane jak zawsze chcieliśmy. Aczkolwiek każda z płyt, które wydaliśmy jest podsumowaniem pewnego etapu naszej działalności.
M – Nie no, najnowsza płyta jest zawsze najlepsza.
R – Zwykle tak jest, ale z drugiej strony szanujemy to, co zrobiliśmy do tej pory.
Gdybyście mieli możliwość zmienienia czegoś na swoich płytach, to poprawilibyście jakieś rzeczy?
R – Poprawić produkcyjnie, czy kompozycyjnie?
Kompozycyjnie.
R – Nie, kompozycyjnie nie…
M – Najwyżej produkcyjnie, ale to wiadomo, że zawsze można było coś nagrać lepiej.
R – Zwłaszcza teraz jak już mamy więcej doświadczenia. (śmiech)
Oprócz tego, że, gracie w Plum, to udzielacie się również w dodatkowych projektach: Houdini, Woody Alien…
R – Doskonale się w tym orientujesz. (śmiech) Ja z Marcinem gram w Houdini, a Marcin ze Zbyszkiem w Woody Alien…
M – Cześć jesteśmy Woody Alien (śmiech)
No właśnie, czy one się jakoś rozwijają, czy tylko tak okazjonalnie w nich gracie?
M – Przede wszystkim to Woody Alien, jak również Houdini to nie są projekty, tylko normalne zespoły, które działają równolegle z Plum…
Z – Rafał kiedyś przyszedł na próbę, powstała pierwsza piosenka potem druga i od tamtej pory jakoś się kręci (śmiech)
R – Houdini jest zespołem najbardziej odległym stylistycznie od Plum, czyli penetrujemy mówiąc ginekologicznie rejony takie jak country, czy blues. Chcemy jak najdalej odejść od takiego stricte noise rockowego brzmienia. Chociaż oczywiście jakieś echa takiego grania również tam słychać. Jednak nie chcielibyśmy żeby to się zlewało z tym, co gramy w pozostałych zespołach.
To w takim razie, czy możemy liczyć na jakieś koncerty, płyty zespołów Woody Alien i Houdini?
M – Jako Woody Alien zagramy w listopadzie, konkretnie 22 w Poznaniu w klubie Eskulap. Potem być może będziemy grali 24 we Wrocławiu jako Woody Alien albo Houdini, zobaczymy jeszcze…
Lepiej jako Houdini, bo jeszcze nie widziałem tego zespołu na żywo…
M – Ale z Woody Alien będzie więcej do podziału! (śmiech)
R – A płyta Houdini powinna się ukazać jeszcze w tym roku. Materiał jest już nagrany, jeszcze tylko miksy pozostały. Prawdopodobnie Lokis nam to wyda w Every Colour Production…
Plum jest zespołem, który zdobi swoje wydawnictwa dość oryginalnymi okładkami. One coś znaczą?
R – Za każdym razem ktoś inny robi okładkę. Często jest jak np. na „Out Of Confusion” gdzie okładka była w pewien sposób nawiązująca do muzyki.
Z – Powtarzającym się motywem na naszych okładkach jest królik…
R – Tak, bo jest to takie delikatne zwierzątko, ale posiadające swoją osobowość…
I kontrastuje z muzyką…
R – Tak, kontrastuje z muzyką.
M – Mimo że królik na razie zniknął, to jest szansa, że może się jeszcze kiedyś pojawi…
A co ze słynną żabą zdobiącą waszą stronę internetową? Również coś oznacza?
R – Żaba jest częścią takiego motta: „I pamiętaj, żaba jest pokarmem bociana, a bocian przynosi życie”. To jest istotne.
Podsumowując cały etap waszej działalności muzycznej, to co takiego największego osiągnęliście?
M – No Zbyszek się ożenił… (śmiech)
Z – To w sumie trudne pytanie, ale chyba można za duży sukces uznać to, że udało nam się tak dobrze nagrać nową płytę.
R – No i to, że łatwiej jest nam mimo wszystko zorganizować trasę. Już mamy przyjaciół, którzy chcą nam pomagać robić to, co chcemy, czyli grać koncerty.
A co byście chcieli jeszcze osiągnąć?
M – Więcej przyjaciół, więcej Holenderek…(śmiech)
R – Ale tak poważnie to nie mamy sprecyzowanych jakiś założeń…
M – Może powiem tak: „Im więcej się chce, tym mniej się dostaje. Im mniej się chce tym więcej się ma”.
R – Robimy swoje. Jak będzie źle to będzie źle i tyle. Nie mamy ambitnych założeń ani biznes planu…
Czyli byle do przodu?
R – Byleby grać! Dawać koncerty, wymyślać kawałki. Na tym polega nasza działalność.
I na koniec, kiedy rozpoczniecie prace nad premierowym materiałem?
M – Na razie nawet o tym nie myślimy.
R – W listopadzie ma wyjść nowa płyta, później będziemy ją ogrywali… Myślę, że w zimie zaczniemy robić nowe kawałki.
Z – No teraz kolędy wyjdą na gwiazdkę… (śmiech) Nagramy płytę z kolędami razem z Krzysztofem Krawczykiem i zespołem 3moonboys… Albo lepiej od razu z Hariasen! (śmiech)
Thurston