W przeciwieństwie do kilku wcześniejszych filmów, które weszły do pełnej dystrybucji kinowej po premierze podczas tegorocznych Nowych Horyzontów, „Siostra Twojej siostry” w reżyserii Lynn Shelton należała do najbardziej wyróżniających się pozycji festiwalu. Film balansujący na granicy dramatu i komedii, w końcówce przeradzający się ostatecznie w komedię romantyczną (z tym że pozostającą na najwyższym poziomie) opowiada historię miłosnego trójkąta. Iris (znana z „Diabeł ubiera się u Prady” Emily Blunt), jej siostra Hannah (Rosemarie DeWitt) i Jack (świetny scenarzysta Mark Duplass) spotykają się w domku w lesie, w którym każde z nich liczy na chwilę oderwania od codzienności. Spotkanie doprowadzi jednak do zmiany łączących ich relacji i zmusi do podjęcia trudnych decyzji. Reżyserka Lynn Shelton jawi się jako kolejne nazwisko na długiej liście utalentowanych twórców amerykańskiego kina niezależnego. A że ten gatunek cenie w sposób wyjątkowy, toteż obiecuję sobie zwrócić na jej dokonania większą uwagę. Jeżeli będzie w stanie jeszcze poprawić się w stosunku do „Siostry Twojej siostry” to można się po niej spodziewać naprawdę wielkich rzeczy. Wszak już ten film jako całość wypada bardzo dobrze, a chwilami rewelacyjnie. Shelton nie bawi się za bardzo w udziwnianie na siłę historii. Raczej opiera ją na dość sprawdzonych schematach, które jednak w większości wykorzystuje na swoją korzyść. Mamy więc niespełnioną miłość, przypadkowy seks, w końcu wybuch emocji, który musi doprowadzić do dalszych refleksji i przewidywalnego happyendu. Na szczęście Shelton opowiada swoją historię z wielką klasą, idealnie korzystając ze swojego ucha do dobrych dialogów oraz opisując poszczególne sceny dobrze dobraną muzyką. Co najważniejsze ma do dyspozycji także wręcz rewelacyjną obsadę, z której na największe brawa zasługuje chyba brawurowa Rosemarie DeWitt. Przypomina się jej kapitalna rola w jednym z lepszych amerykańskich filmów ostatnich lat – „Rachel wychodzi za mąż”. Świetnie współpracują z nią Emily Blunt i zaskakujący swoją charyzmą Mark Duplass. Duże brawa należą się Shelton także za świetne, niedopowiedziane zakończenie. „Siostra Twojej siostry” to kino amerykańskie, którego chcielibyśmy w polskich kinach widzieć więcej – inteligentne, świetnie zagrane, niebanalne, a przy tym pozostające bardzo dobrą rozrywką na nadchodzące jesienne wieczory. Polecam! Maciej Stasierski