Kilka dni temu, swoje 58 urodziny obchodził Ozzy Osbourne, jeden z najlepiej rozpoznawalnych ludzi na Ziemi. Wszyscy wiedzą, że Ozzman to legenda heavy metalu, członek ojców chrzestnych tego gatunku, grupy Black Sabbath. ,,Paranoid”, ,,N.I.B.”, czy ,,Black Sabbath” należą do kanonów muzyki i do dziś znajdują nowych zwolenników. Nie należy również zapominać o solowych dokonaniach Ozza. Takie utwory jak ,,Waiting for darkness”, ,,Mr. Crowley”, czy ,,Crazy train” to prawdziwe perełki. Nie da się jednak ukryć, że z muzycznego punktu widzenia gwiazda Ozzy’ego ostatnimi laty znacznie przyblakła. Trochę pomógł jej objazdowy festiwal Ozzfest, gdzie grały już takie sławy jak Iron Maiden, Slipknot, czy Metallica. Impreza odbywa się głównie w USA, ale często również na Starym Kontynencie, gdzie ma wielu fanów. Mimo to największa popularność spotkała byłego sabbathowca, gdy został postacią z reality show… Żenujące? Z pewnością, bo przecież muzyk powinien zdobywać uznanie dzięki muzyce. Jednak Ozzy to już nie tylko muzyk, to postać. Kojarzony z dziwnymi wybrykami, jak odgryzienie główek gołębiowi i nietoperzowi, oddanie moczu na mury sanktuarium w Alamo… Dlatego też tych, którzy trochę dłużej obserwują Ozzy’ego, nic nie jest w stanie zaskoczyć. Oczywiście sam fakt ,,The Osbournes” jest przykry, ale jednak na koncertach fani dalej reagują żywiołowo i nie patrzą na Ozza jak na postać z TV. Sprzyja temu fakt, iż właśnie teraz Ozzman nagrywa swoją nową ( może już ostatnią? ) płytę. Tak przynajmniej donosi Zakk Wilde, gitarzysta Mistrza. Swoją drogą do tych Ozz zawsze miał szczęście. Najpierw Iommi, później Rhoads, Castillo i Wylde. Jak widać, ekipa budząca szacunek. Szkoda tylko, że nie zawsze zachowanie frontmana było godne szacunku. Często im nie płacił, albo zastępował ich w czasie produkowania reedycji innymi gitarzystami… Postać Ozzy’ego ze zrozumiałych względów budzi liczne kontrowersje. Jedni ko kochają, inni wprost nienawidzą. Jednak obok Ozzy’ego Osbourne’a nie da się przejść obojętnie. Choć teraz bliżej mu do muzycznej i życiowej emerytury ( o ile nie renty), to dla osób trochę starszych niż pokolenie cyber – kinderpunków Ozzman to po prostu szalony chłopak z Black Sabbath, za którym przemawiają piosenki i odgryziony gołębi łebek… Woland