Magazyn 

10 symulacji piłki nożnej, które mają TO coś

To nie kolejny tekst o rywalizacji Leo Messiego z Cristiano Ronaldo. Nie chodzi też o to czy Fifa jest lepsza od Pro Evolution Soccer. Tym razem wykopaliśmy dla Was te gry, które czymś urzekają i dlatego wraca się do nich przez lata. A w świecie kopanej, nawet jeśli wirtualnej, to rzadkość.

10. European championship 1992 (Tecmo 1992)

Tak grało się w piłkę 21 lat temu! Dziewczyny z pomponami na stadionie, w przerwie orkiestra maszerująca po murawie i oni, cudowni pikselowi herosi plus najbardziej umięśniony z nich, czyli pan sędzia. Trudno uwierzyć, ale ta gra naprawdę wciągała. Mimo ogromnej bramki, wielkiej jak dynia futbolówki i chwilami banalnych sposobów na strzelenie gola (prawie każde dośrodkowanie z rogu boska to była bramka), gra autorstwa Tecmo była niesamowicie grywalna i sprawiała przyjemność. A o to przecież chodzi.

9.Goal! (Dini and Dini 1993)

Prawdziwy hit na Amigę. Niesamowicie grywalna: prosty w obsłudze interfejs, bardziej realne rozmiary boiska i przede wszystkim znacznie poprawiona sztuczna inteligencja komputera. Autor gry, Dino Dini, wykonał kawał dobrej roboty, bo w 1993 roku była to jedna z nielicznych gier, w których były prawdziwe składy drużyn, dlatego dzięki niej można np. zagrać wielkim Milanem z Gullitem, Rijkaardem i van Bastenem w składzie. I jeszcze trochę liczb: w pierwszym dniu sprzedaży rozeszło się 60 tys. egzemplarzy gry. Jak na ówczesne realia, naprawdę sporo.

8.Pure Football (Ubisoft 2010)

Gra kontrowersyjna po stokroć. Po pierwsze zrobiona przez kanadyjski oddział Ubisoftu (czytaj: co Kanadyjczycy mogą wiedzieć o prawdziwym futbolu?), po drugie miała to być groźna konkurencja dla South Africa World Cup 2010 i Fify Street. Nie wyszło. Trailer zapowiadał prawdziwe emocje, walkę ramię w ramię, bark w bark, a nawet piszczel w piszczel. W praktyce mamy przeciętny graficznie symulator kopanej, ale bez zasad i w bardzo nietypowych warunkach np. na pustyni, w murach opuszczonej fabryki itd. W grze wykorzystano technikę slow motion, żeby pokazać kluczowe momenty gry, np. gole, brutalne wślizgi etc. W sumie gra ma charakter zręcznościowy i właśnie to jest w niej najlepsze – nawet mimo przeciętnej grafiki (serio, jak na 2010 r. grafika jest nader słaba) – ciężko się oderwać od wyrównywania boiskowych rachunków w świecie, gdzie można faulować do woli. No i te pięcioosobowe drużyny, które chociaż trochę przywodzą na myśl futsal…

7. Fifa 2009 (EA 2008)

Ha, pierwsza Fifa na liście! Dlaczego akurat nasz wybór padł na edycję anno 2009, a nie inną? Przede wszystkim dlatego, że „dziewiątka” to tak naprawdę pierwsza gra, w której zaczęto przykład ogromną wagę do detali graficznych. Programiści postarali się na tyle, że doskonale widać prążkowane wzorki na koszulkach piłkarzy, czy każde najmniejsze zagięcie. Wizualizacje ubłoconych spodenek też robią wrażenie. To samo dotyczy fizjonomii naszych grajków. Nie oszukujmy się, to jedna z nielicznych edycji popularnej symulacji piłki nożnej, gdzie Carles Puyol nie ma przylizanej czupryny. To wszystko wydaje się po prostu bardzo realne i precyzyjnie wykonane. Co do samej gry, również jest bardzo grywalna i mimo nieaktualnych składów, wracamy do niej często.

6. Pro Evolution Soccer 2009 (Konami 2008)

Nie ma znaczenia, że wolicie Fifę albo twierdzicie, że inne PES-y są lepsze. To właśnie ta część gry zawiera w sobie tryb Become a legend. To chyba największa frajda w całym wirtualnym świecie piłki nożnej. Zaczynamy od gier testowych, a później… no właśnie, to już zależy od nas. Możemy stworzyć naprawdę dobrego piłkarza, który liźnie nieco sławy i piłkarskiego blichtru albo grać do końca kariery w podrzędnym klubiku i po przejściu na emeryturę mieć poczucie niedosytu. Ten tryb to tak naprawdę coś więcej niż kopanie piłki za pomocą klawiatury czy pada. To tak naprawdę możliwość spełnienia własnego marzenia. Szacunek i wielkie dzięki, Konami!

5. Fifa 2000 (EA 1999)

Chyba każdy, kto w dzieciństwie zachwycał się cudownym dzieckiem japońskiego futbolu, czyli Tsubasą Ozora, ma słabość do tej gry. Dlaczego? Po kolei. Najpierw wady: słaby interfejs, realność zagrań bliska zeru, debilny wręcz system transferowy (gdy miało się w drużynie 19 zawodników, każdy kolejny znikał ze świata gry i nie wracał nawet po wytransferowaniu zbędnych piłkarzy), czy dziwnie łatwe poziomy trudności (nawet na najwyższym poziomie nie było problemu, żeby strzelać po 6, 7 bramek w spotkaniu). Jakie są zatem zalety, TO coś? Grafika. Fifa 2000 to po prostu sympatyczna kreskówka, co powoduje, że nie odczuwa się wielkiej rywalizacji, ale niesamowitą frajdę. Kolejnym plusem jest możliwość zagrania legendarnymi klubami jak np. Olympique Marsylia z 1993 roku czy Niemcami z 1958 r.

4. UEFA Champions League 2006–2007 (EA 2007)

Ta pozycja może dziwić. Jednak ta gierka to coś więcej niż tylko kilka spotkań w sezonie. Tutaj naprawdę czuje się klimat Ligi Mistrzów. Wraz z naszymi postępami następuje pewna gradacja – mecze eliminacyjne zaczynamy nawet wczesnym popołudniem, by w Champions League grać już tylko wieczorem przy pięknej oprawie. Poza tym bardzo dobrze oddana została oprawa spotkań oraz atrybuty piłkarzy. Takie tuzy jak chociażby Thierry Henry są w grze prawie nie do powstrzymania. Warta uwagi jest też sama otoczka wirtualnej LM, czyli spekulacje mediów, rankingi, presja kibiców czy eksplodujące talenty, które mogą pojawić się dosłownie z dnia na dzień. A więc wysoka pozycja za klimat, ewidentnie.

3. Fifa Street (EA)

Od razu powinniście zapytać, o którą chodzi. Odpowiedź jest prosta: o każdą. Gra na ulicach różnych miast, czy możliwość rozgrywania meczów ligowych, różnego rodzaju wyzwań itd. jest ogromną frajdą. Pozwala oczywiście na wiele tricków, wykorzystywanie lokalnej przestrzeni itd., ale przede wszystkim pokazuje to, co gubi się na stadionie – że piłka nożna jest dobrem całego świata. Kopanie piłki na piachu w Lagos czasami potrafi rajcować dużo bardziej niż gra na San Siro. Zwłaszcza w świecie wirtualnym. Poza tym dochodzi fantastyczna opcja gry w hali, co potrafi być bardzo widowiskowe, wręcz spektakularne.

http://www.youtube.com/watch?v=zkWBl_EWzes

2. Fifa 98: road to world cup (EA 1997)

Dla pewnego pokolenia graczy to legenda. Z wielu przyczyn. Po pierwsze przepiękne intro pokazujące stolice wielu państw świata i ich stadiony (np. w Kamerunie czy Trynidadzie i Tobago, czego nie ma w żadnej innej grze). Po drugie kapitalna zabawa przy meczach w hali. To jest też powód do irytacji, ponieważ komputer automatycznie wybierał wtedy skład sugerując się pozycjami zawodników. W praktyce taki team zawsze był inny niż ten, który wybiegał na murawę. Jednak zabawa w brak autów i odbijanie piłki od bandy było nie lada frajdą. Po trzecie, ta wersja Fify po raz pierwszy pokazała specyfikę i różnorodność boisk. Niektóre typy trawy są żółte, inne zielone. Poszczególne stadiony są wręcz ogromne, a inne kameralne, co najbardziej widać przy dośrodkowaniach (na Wembley trwają nawet do 5, 6 sekund), a na stadionach np. w Azji znacznie krócej. Jeszcze jednym plusem jest bardzo rozbudowany (z ogromną bazą danych) edytor składów reprezentacji. To tak naprawdę jedyna gra komputerowa, poza menagerami, gdzie możecie powołać do kadry, kogo chcecie. Dla fanatyków statystyk i roszad w składzie: bajka. No i oczywiście możliwość gry w lidze malezyjskiej. Doświadczenie ekstremalne, ale przyjemne.

1.Aktualna Fifa/aktualny PES

Prawda gracza/kibica jest taka, że klimat i nasz stosunek do gry wynika często z naszej wyobraźni lub miłości do piłki czy klubu. Dlatego zawsze na pierwszym miejscu będzie w naszym rankingu aktualna w danym roku symulacja piłki. To w nią gramy godzinami, to w niej walczymy naszym ulubionym klubem. Tu nawet nie chodzi o konkretną grę, raczek o nasze preferencje, aktualne składy i emocje, które podążają za rzeczywistością. Właśnie dlatego lubimy grać w PES-a 2013 czy Fifę 13, bo tam Lewandowski strzela gole na zawołanie, a w grach starszych niż 2009 r. po prostu go nie ma. I to już nie to samo…

Adam Flamma

Related posts

Leave a Comment