Po raz pierwszy w tym sezonie wybrałem się na mecz Gwardii…a przepraszam Impela Wrocław. Lepszej inauguracji nie mogłem sobie wymarzyć – nasze dziewczyny nie dość, że zagrały z mistrzem Polski i aktualnym hegemonem Orlen Ligi Chemikiem Police, to jeszcze nie dały naszej eksportowej drużynie szans. Kilka refleksji w związku z tym imponującym wyczynem.
Pierwsza wiąże się z grą wrocławianek. Jak przypomnę sobie poprzedni sezon i team z gwiazdami w osobach Costagrande, Skowrońskiej – Dolaty czy Radeckiej, to tegoroczny skład wypada przy nich niezwykle blado. Jednak jak można było się zorientować rok temu, same nazwiska nie grają. Gra za to świetnie skonstruowana drużyna, prowadzona naprawdę sprawną ręką przez trenera Marka Solarewicza. Wygląda na to, że wreszcie zespół znalazł prawdziwego trenera, który potrafi reagować na sytuację na boisku. Oczywiście w ramach tego, co akurat ma dostępne – Impel gra jednym, bardzo wyrównanym składem, z którego w niemalże każdym meczu wyróżnia się inna dziewczyna. W meczu wczorajszym padło na Katarzynę Konieczną, którą po roku przerwy powróciła do Wrocławia. I zmiotła z boiska gwiazdy Chemika, zdobywając 27 punktów przy imponującej skuteczności. Przy takiej postawie zawodniczek Impela, szanse na awans do finału i równą rywalizację zapewne ponownie z zespołem z Polic wyglądają całkiem dobrze.
Druga sprawa to postawa Chemika, który ewidentnie przeżywa kryzys. Szczególnie na poziomie fizycznym o czym świadczą kontuzje Katarzyny Zaroślińskiej oraz słabsza forma Agnieszki Bednarek – Kaszy czy w szczególności odsuniętej od pierwszej szóstki Anny Werblińskiej. Wczorajszy mecz ujawnił jednak także bezradność trenera Jakuba Głuszaka, który w żaden sposób nie potrafił zareagować na słabą grę Aleksandry Jagieło na przyjęciu czy Madelaynne Montano w ataku (aż trudno zliczyć ile razy wczoraj sędziowie musieli się uchylać od jej autowych ataków). Zabrakło czasu Malwinie Smarzek na rozkręcenie się, bo gdy weszła przy stanie 1:2, nie było już wątpliwości jakim wynikiem ten mecz się zakończy. Oczywiście Chemikowi wystarczy powrót do stabilizacji i ponownie stanie się drużyną, mówiąc kolokwialnie, niemożliwą do dotknięcia. Czy jednak zdąży?
Ostatecznie wydaje mi się, że duży wpływ na to jak wyglądał wczorajszy mecz, miała wrocławska publiczność. Byłem na paru meczach w Hali Orbita, w trakcie kilku sezonów kiedy Impel pozostaje drużyną walczącą o medale. Jednak tak dobrej atmosfery jak wczoraj, dotąd nie doświadczyłem. Duże brawa dla klubu kibica, duże brawa dla wrocławian, którzy niemal w całości wypełnili Orbitę i to mimo faktu, że mecz odbywał się we wtorek, a więc poza regularną kolejką.
Dziewczyny oby tak dalej. Idziemy na mistrza?
foto: Filip Susmanek, orlenliga.pl