110 minut kina typowo rozrywkowego. Ale dokładnie tego można się było spodziewać po zapowiedziach, gwiazdorskiej obsadzie, głośnej kampanii promocyjnej oraz ze względu na fakt przynależności do popularnej serii z początków XXI wieku. Cykl „Ocean’s” to idealny przykład gatunku heist movie – produkcji o skomplikowanej fabule, która na pierwszym planie traktuje o grupie ludzi, którzy próbują coś ukraść. Zgodnie z szablonem, w filmie tego rodzaju pojawia się wiele nieprzewidzianych zwrotów akcji, która po kolei skupia się na planowaniu rabunku, samej kradzieży i ucieczce z miejsca przestępstwa. Czyż to nie brzmi jak świetna zabawa?
W „Ocean’s 8” Debbie Ocean, młodsza siostra Danny’ego, czyli protagonisty „Eleven”, „Twelve” i „Thirteen”, przymierza się do skoku stulecia, w dodatku w samym centrum Nowego Jorku. Pierwszym przystankiem misternego planu będzie montaż doskonałej, koniecznie kobiecej ekipy.
Jak to w poprzednich epizodach z serii, film cierpi na słabe tempo w swojej pierwszej części, ale gdy akcja zostaje zawiązana, a bohaterowie, a właściwie wyłącznie bohaterki ruszają po drogocenny łup, produkcję ogląda się z ogromną przyjemnością, w powodzenie misji angażując własne nerwy. Ósemkę (czyli w zasadzie czwórkę, licząc od „Ocean’s Eleven”) należy docenić za zgrabny humor, który w połączeniu z dość wymagającymi zawirowaniami fabularnymi, sytuuje film na półce zdecydowanie niebanalnych. Rzecz jasna wciąż jednak pozostajemy w gatunku popularnym, dlatego bez przesady, zarówno dialogi jak i cała intryga okazują się koniec końców przystępne. Osadzenie fabuły wokół Met Gali przypadnie do gustu szczególnie widowni płci pięknej, wiąże się bowiem ze sporą ilością biżuterii i wspaniałych kostiumów na każdym etapie akcji. A ileż znanych twarzy przewinęło się w związku z tym przez ekran!
Casting tytułowych ośmiu złodziejek wypada fenomenalnie. Sandra Bullock – bezwzględna i sprytna, Cate Blanchett – odpowiedzialna, ale obrotna, Rihanna – wyluzowana i przebiegła, Anne Hathaway – potencjalnie pusta, acz cwana, Sarah Paulson – niby bezradna i nerwowa, a okazuje się trzonem planu, wreszcie Helena Bonham Carter – na swój niepowtarzalny sposób zabawna i nieporadna. Osobiście miałbym ochotę zobaczyć troszkę więcej tajemniczej bohaterki granej przez Cate, ale niewykluczone, że doczekamy się kolejnego filmu z serii „Ocean’s” z jej udziałem. Bardzo możliwe zresztą, że na ekran powrócą wszystkie oszustki; produkcje o silnych, niezależnych kobietach są dziś przecież numerem jeden w Hollywood i nie tylko.
Ocena: 7/10