Pustki to jeden z ważniejszych polskich zespołów alternatywnych (w szerokim rozumieniu). Systematycznie rozwijają swój własny, łatwo rozpoznawalny styl muzyczny. Trochę elektroniki, mimimalistycznie rockowej energii, a na nowej płycie dużo dobrych melodii- oto uproszczona wizytówka Pustek. „Do mi no” rozpoczyna się dynamicznym „Bałaganem”. Szybkie zwrotki i chwytliwy refren przyjemnie wprowadzają nas w atmosferę płyty. Bardzo porządny rozgardiasz. Równie pozytywnie brzmi „Ty w górę, a ja w dół” ze sprytnym zaśpiewem chórków. Najwięcej energii pobrzmiewa w „Staraj się” ze skandowanymi okrzykami. „Telefon do przyjaciela” to Pustkowy przebój. Od refrenu wprost nie można się uwolnić. Zamiłowanie do gier słownych zdradzają „Słabość chwilowa” i „Tonie wszystko”. Pierwszy z utworów stanowi jeden z najlepszych fragmentów płyty. Mantrycznie powtarzane słowa, zapamiętywalny klawiszowy motyw i kolejny dobry refren tworzą zgrabną całość. „Tonie wszystko” przynosi chwilę uspokojenia. Podobnie jak „Slajdy” z ciekawym przekazem: „Powtarzaj co dzień, te słowa na sen/ To tyle na dziś”. „Tchu mi brak” to już czysta melancholia z trąbkami w tle. W dwóch utworach na śpiew zdecydowała się Basia Wrońska- na co dzień na klawiszach. Doskonale sobie radzi zarówno w „Nic do powiedzenia”, jak i wokalnie improwizowanej, nieco tajemniczej „Królowej Marsa”, która zamyka płytę. W jednym z wywiadów Radek Łukasiewicz, gitarzysta grupy, powiedział o tytule albumu: „(…) tworzenie muzyki przypomina układanie gotowych kostek. Wszystko już było- cała zabawa polega na tym, żeby ułożyć je w nowy sposób”. Pustki nie wykorzystują oryginalnych środków. Tradycyjne rockowe instrumentarium uzupełniają klawiszami, a gdzieniegdzie trąbkami. Dzięki temu uzyskują wyjątkowy rezultat nie tylko na skalę polskiej sceny muzycznej. Trudno odnaleźć w ich twórczości echa modnych stylów. Pustki konsekwentnie tworzą swój wizerunek w oparciu o własną wizję. Cieszy taka samodzielność i cieszy efekt. „Do mi no” to doskonała płyta na poprawę humoru i chwilę refleksji. Na pewno artyści mają nam coś do powiedzenia (wbrew tytułowi jednego z utworów).