Debiuty nigdy nie są łatwe – nie dość, że nazwisko reżysera nie jest jeszcze popularne, obsada aktorska często nierozpoznawalna, a możliwość wybicia się na rynku stosunkowo niewielka. Zdecydowanie łatwiejsza staje się sytuacja, gdy produkcja zdobędzie nominacje, a nawet nagrody na jakimś filmowym festiwalu. Niech was zatem nie zmyli nieznajomo brzmiące nazwisko hiszpańskiego reżysera Galdera Gaztelu-Urrutia: twórca wraz ze swoim debiutem zawędrował na ceremonię Hiszpańskiej Akademii Sztuk Filmowych, na której zdobył nominację w kategorii najlepszy debiut reżyserski oraz nagrodę za najlepsze efekty specjalne. Zatem czy najnowszy film Gaztelu-Urrutia godny jest uwagi?
Platforma jest dramatem, momentami thrillerem, a nawet można byłoby określić film mianem sci-fi. Historia skupia się na losach Gorenga, który trafia do nietypowego, wielopoziomowego więzienia. Betonowa platforma zjeżdża w dół więzienia, docierając do ostatnich pięter. Na tej nietypowej windzie znajduje się jedzenie – górne piętra bez problemów mogą najeść się do syta, natomiast każde następne piętro będzie musiało walczyć o resztki pożywienia. Co miesiąc więźniowie przenoszeni są w sposób losowy na inne poziomy, stąd nigdy nie można być pewnym, czy poczucie nasycenia będzie trwało wiecznie.
Przede wszystkim należy oddać, że Platforma ma bardzo ciekawy klimat pełen niepokoju, który budowany jest poprzez nie tylko surowość lokacji i jej kolorystkę (ograniczonej do praktycznie jednej przestrzeni), ale także muzykę. Również fragmentaryczność informacji o głównym bohaterze oraz jego współosadzonych sprawia, że całość owiana jest aurą tajemnicy, przez co fabuła jest zadziwiająco wciągająca, biorąc pod uwagę statyczność wydarzeń.
Dodatkowo film można odczytywać jako analogię społeczeństwa – pogłębiające się warstwy społeczne oraz rozrastający się konsumpcjonizm prowadzą do wprowadzenia w życie prawa dżungli. I owszem – możemy również potraktować to jako pseudointelektualny bełkot (analogicznie jak film Mother! podzielił widzów), jednak trudno zaprzeczyć, że produkcja hiszpańskiego reżysera zachęca do myślenia, zwłaszcza w zakresie marnowania żywności, obojętności na los drugiej osoby oraz pewnego rodzaju samolubności oraz złośliwości, która często towarzyszy człowiekowi.
Kreacje aktorskie w Platformie nie są szczególnie wyróżniające się, choć Zorion Eguileor stworzył naprawdę solidną postać starszego pana o niepokojącym uśmiechu. Główny bohater, w którego wciela się Ivan Massague, to sylwetka odegrana prawidłowo, choć bez żadnego wyróżnika zapadającego w pamięć.
Debiut Galdera Gaztelu-Urrutia nie jest dziełem wybitnym, ale na pewno bardzo solidnym zarówno pod kątem technicznym, jak i fabularnym. Nietypowy zabieg poprowadzenia losów głównego bohatera sprawia, że film ogląda się z rosnącym zainteresowaniem, choć samo zakończenie może nieznacznie rozczarowywać. Niezależnie od tego wydaje mi się, że warto mieć z tyłu głowy nazwisko hiszpańskiego reżysera, bo jeszcze nie jedną produkcją filmową może nas zaskoczyć.
Ocena: 6/10