Na świecie jest mnóstwo mówców motywacyjnych. Nie jestem pewna, czy policzenie ich miałoby sens, ponieważ w każdej sekundzie ktoś osiąga swój mały sukces, stając się (bądź nie) właśnie kimś takim. Człowiek w chwili triumfu uposaża się w nieograniczoną liczbę porad, recept na swoje i cudze nieszczęścia. Droga na szczyt prawie nigdy nie prowadzi przez drogi ekspresowe. Taka podróż przypomina wędrówkę po stromych ścieżkach górskich z przystankami na wino i taniec, czasami na opatrzenie zdartego kolana i łzy, lecz to nie sukces przychodzi do nas, to my idziemy po niego.
Własnymi rękoma: Historia Madam C. J. Walker, czyli Netflixowy miniserial oparty na faktach oraz książce On Her Own Ground: The Life and Times of Madam C. J. Walker A’Lelii Bundles, jest nieprzezroczystą historią o Sarze Breedlove, która była córką amerykańskich niewolników. Jej status społeczny od chwili narodzin niósł za sobą niekończącą się kolejkę ograniczeń. W obliczu zniesienia niewolnictwa, Afroamerykanie wciąż nie mieli swojego miejsca w społeczeństwie, w którym liczyło się bycie poważanym i białym. Kobiety pracujące fizycznie wyróżniały często zaniedbane włosy, a właśnie one w tamtym czasie określały status płci żeńskiej. Nie mogąc pozwolić sobie na kosmetyczne metamorfozy, większość z nich odeszła od marzeń o pięknych włosach, które mogły podnieść ich poważanie. Wygląd stał się istotą bycia kimś, co Sarah doskonale rozumiała. Podwójna perspektywa pozwoliła jej na zbudowanie kosmetycznego imperium.
Breedlove grana przez zdobywczynię Oscara, Octavię Spencer, dzięki woli walki i wierze w marzenia odwróciła bieg ówczesnego świata. Stała się protagonistką, głosząc idee równościowe. Jej emancypacyjne przekonania wynikały z własnych doświadczeń i niezgody na podmiotowe traktowanie kobiet. W każdej z nich dostrzegała potencjał. Jej celem było zbudowanie wielkiej firmy kosmetycznej dającej perspektywę lepszego życia zatrudnionym w niej kobietom. Walczyła z byciem uciszaną, wykrzykując całemu światu swoją historię. Jej przemówienia wypływały z samego epicentrum oburzenia sytuacją tamtego okresu. Słowa nie wychodziły z jej ust, ale z każdej cząsteczki tej postaci. Zdania formułowała za pomocą mimiki twarzy, gestykulacji, perfekcyjnie korzystając ze znajomości modulacji swojego głosu. Mogę przyznać, że doświadczyłam dokładnie tego, co ludzie, do których przemawiała Sarah. Poczułam wolę walki, niezgodę na patriarchalny układ świata i co najważniejsze, chęć działania.
Zderzenie z miniserialem jest doświadczeniem bardzo nietypowym przez wzgląd na pewną intymność. Poznałam główną bohaterkę jako bizneswoman działającą na płaszczyznach zarówno gospodarczych, jak i społecznych. Kiedy odkrywała przede mną brudne zakamarki swojej historii, rodziło się we mnie pytanie Jak?. Nie dowierzałam, że można nieustannie działać dalej, mimo coraz wyższych płotków podstawianych pod nogi. Życiowy background Sary sprawia, że siła tej postaci wydaje się stworzona z karbinu. Będąc pierwszą czarnoskórą kobietą w Ameryce z milionem na koncie, która doszła do tego zupełnie od zera, wciąż była tym samym człowiekiem z tymi samymi przekonaniami i wiarą w to, że marzenia mają wielką moc, jeśli tylko się w nie uwierzy.
Nie mogę powiedzieć, że dostałam biznesplan swojej przyszłej działalności i złotą receptę na życie, ale utwierdziłam się w przekonaniu, jak wiele warta jest wiara w siebie. Madam C. J. Walker nie oferuje kodeksu zbijania fortuny, ale jedno najważniejsze przykazanie, aby nigdy się nie poddawać. Udowodniła mi, że piękno to subiektywny niebyt, który po prostu nie istnieje. Stało się wymysłem unoszącym się wysoko w chmurach, obiektem nienamacalnym, pozbawionym struktury atomowej. Piękno jest stanem ducha, stanem skupienia naszego ja, cząsteczką tworzącą człowieka. Madam C. J. Walker powinna częściej i głośniej przemawiać do dzisiejszego świata. Może wtedy poznalibyśmy mistyczną prawdę o tym jak być człowiekiem.