Jedwabne…nazwa tej miejscowości do początku lat 2000nych nie mówiła wiele. Po śledztwach historyków IPNu i kontrowersyjnych publikacjach Jana Tomasz Grossa Jedwabne przestało być anonimowe. To tam, według historycznych danych, został dokonany jeden z największych pogromów ludności żydowskiej w czasie drugiej wojny światowej. Co różniło ten od innych odkrytych wcześniej, to fakt, że sprawcami okazali się nie Niemcy, a polscy mieszkańcy wsi. Jeden z najlepszych polskich filmów tego roku – „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego – jest inspirowany wydarzeniami z Jedwabnego. „Pokłosie” to triumfalny powrót Władysława Pasikowskiego po kilkunastu latach. Twórca „Psów” potrafił w swoim filmie połączyć dwie rzeczy bardzo trudne do połączenia – stworzył rewelacyjne kino popularne, które mimo swojej gatunkowej konstrukcji nie traci niesamowitej siły rażenia. Bo abstrahując na razie od czysto filmowej strony tego obrazu, „Pokłosie” to po pierwsze film niezwykle istotny. Istotny, bo jest on pierwszą typowo fabularną próbą odtworzenia tych wyjątkowo wstydliwych dla naszego narodu wydarzeń. Pasikowski wyborem konwencji thrillera zmieszanego nieco z filmem detektywistycznym nie chce łatwo nauczać, w sposób banalny moralizować. Nie jest oczywiście w stanie uniknąć tego, że „Pokłosie” będzie przez wielu traktowane trochę jako lekcja historii. Niemniej nadaje tej lekcji jak najbardziej filmową formę, co widać w dwóch niesamowitych scenach z samej końcówki filmu, w których główni bohaterowie najpierw spotykają postać Zielarki zagranej genialnie przez Danutę Szaflarskiej, a potem w bodaj najbardziej przeszywającej sekwencji konfrontują się z Malinowskim w porażającej interpretacji Roberta Rogalskiego. Poza tym bardzo mocno dającym do myślenia wykładem Pasikowskiemu należą się jednak być może jeszcze większe brawa za sam koncept fabularny filmu. Reżyser postanowił opowiedzieć o tragedii z punktu widzenia dwójki braci – Józefa (kolejna znakomita rola dramatyczna Macieja Stuhra), który odkrywa nagrobki żydowskich mieszkańców wsi, oraz Franciszka (najlepszy z całej obsady Ireneusz Czop) – którzy po latach poznają historię, która wydarzyła się we wsi podczas drugiej wojny światowej. Wybrał do tego najlepiej sobie znaną konwencję thrillera i wygrał bezapelacyjnie. „Pokłosie” to kino trzymające w napięciu, świetnie opowiedziane, stopniowo otwierające przed widzem kolejne drzwi prowadzące do odkrycia prawdy. Poza lekcją historii, jest to też film wyjątkowo uniwersalny. Pokazuje wszak zapewne nieco zbyt wyostrzony i mocno przerysowany obraz reakcji prostych ludzi w sytuacji zagrożenia. Pasikowski wydaje się bardzo świadomie tak grubą kreską pisze niektórych bohaterów i sytuacje. Widać to w konsekwencji, która bilansuje te elementy z realizmem postaci pierwszoplanowych, atmosferą zagrożenia która tworzy się wokół nich niejako sama. Dzięki takiemu kontrastowi głos Pasikowskiego w kwestii bezmyślnego polskiego antysemityzmu, polskiej prowincji, czy mówiąc bardziej generalnie polskiej historii brzmi bardzo mocno i przekonująco. Zasługa w tym wielka także aktorów, którzy grają z pełnym zaangażowaniem. Obok wspomnianych wcześniej należy także wyróżnić znakomitych Jerzego Radziwiłłowicza i Zbigniewa Zamachowskiego. „Pokłosie” to przykład, że na trudnym temacie można wygrać podwójnie. Z jednej strony można bowiem opowiedzieć o jednym z najbardziej dramatycznych, trudnych momentów polskiej historii. Z drugiej nie trzeba nigdy zapominać, że nie jest się nauczycielem, a filmowcem. Władysław Pasikowski udowodnił po raz kolejny, że jest filmowcem, którego w Polsce ze świecą szukać. Maciej Stasierski