Dziś początek 7 edycji American Film Festival. Wszyscy rekomendują Patersona, retrospektywę Wendersa czy Sully. Ja więc postanowiłem nieco mniej pogrzebać w bogatym programie imprezy. Oto co znalazłem.
Proces
Arcydzieło Orsona Wellesa na podstawie wybitnej książki Franza Kafki. Co ciekawe, to jeden z nielicznych filmów legendarnego reżysera, do których nie powstały różne wersje montażowe oraz których nie dotknęły ingerencje ze strony producentów. Dla porównania nie ma pewności, czy kolejność rozdziałów w literackim pierwowzorze jest zgodna z wizją jego autora (przyjaciel pisarza twierdzi, że jak najbardziej, ale prawdy nie poznamy nigdy). Warto natomiast zapoznać się z tym intrygującym i niepokojącym filmem.
Westworld
Dwa pierwsze odcinki serialu autorstwa Jonathana Nolana i Lisy Joy Nolan zdecydowanie warto obejrzeć na dużym ekranie. Nie tylko dla przepięknych zdjęć i ładnych krajobrazów. „Westworld” to mroczne filozoficzne SF opowiadające o buncie maszyn w futurystycznym parku rozrywki
Jamnik
Czarny humor Todda Solondza niekoniecznie jest dla wszystkich strawny, ale ja kocham jego filmy, w których we wnikliwy, inteligentny i brawurowy sposób krytykuje on ludzkie słabości i ludzką głupotę. Tym razem ekscentryczny filmowiec przyjrzał się ludziom z punktu widzenia… jamnika.
Twentynine Palms
Cytując opis filmu ze strony festiwalu: „(…)Amerykanin i Rosjanka, zakochani w sobie dziwną sadomasochistyczną miłością, ale niepotrafiący się porozumieć, i trzecia niszcząca siła, która zjawia się znikąd, uderza i znika. Zdumiewający film, odpychający i fascynujący zarazem”. Czyli wszystko to, co lubię najbardziej.
Udław się tym pytaniem. Frank Zappa własnymi słowami.
Tytuł mówi sam za siebie, a ja wychodzę z założenia, że film o kultowym muzyku nie mógł się nie udać i że na pewno będę się na nim dobrze bawił.
Michał Hernes