Magazyn 

Co osiągną wrocławskie drużyny sportowe w sezonie 2016/17?

Michał Hernes: Za sprawą wrocławskich drużyn sportowych często przeżywam udręki i ekstazy. Udręka regularnie towarzyszy mi przy okazji oglądania meczów piłkarskiego Śląska. Krzepiące jest dla mnie jedynie to, że być może 12 obcokrajowców z 8 krajów, którzy bronią barw tej ekipy, nauczy kibiców trochę tolerancji i szacunku dla multikulturowości. Patrząc na wyniki tej ekipy, bardziej skłaniałbym się do konserwatywnego stawiania na Polaków. A Ty?

Maciej Stasierski: Za zdanie o obcokrajowcach dostajesz ode mnie 5 punktów. A mówiąc zupełnie serio – piłkarski Śląsk, jak pewnie cała polska liga, jest źródłem moich frustracji odkąd zacząłem się interesować piłką nożna. Jeśli mam coś typować, wydaje mi się, że po pierwsze trener Mariusz Rumak straci posadę prędzej czy później (raczej prędzej), co będzie niestety zwiastować, że drużyna do końca będzie walczyła o utrzymanie. Czy się utrzyma? Pewnie ponownie tak zwanym “psim swędem”. Pytanie czy przypadkiem nie będzie walczyła o utrzymanie z Legią, bo że z Wisła to oczywiste.

Michał: Dla mnie to zadziwiające, że Śląsk póki co spada zawsze na cztery łapy, ale mimo wszystko wierzę, że nie wyczerpali limitu szczęścia. Jeśli miałbym być szczery, prędzej zwolniłbym prezesa. Niestety, oglądanie polskiej ekstraklasy jest koszmarem, podziwiam cierpliwość wytrwałych i wiernych fanów, a zapewne jej mecze są na okrągło puszczane w piekle. Naprawdę wolałbym oglądać Śląsk składający się z młodych i walecznych wychowanków uzupełniony o innych Polaków. Nawet jeśli byliby miejscami nieporadni, to i tak bardziej perspektywiczne. Na szczęście jest koszykarska Ślęza Wrocław – przykład klubu prowadzonego i zarządzanego z głową, konsekwencją i bardzo profesjonalnie. Warto wybrać się na ich mecze. Wybierasz się?

fot. www.slezawroclaw.pl
fot. www.slezawroclaw.pl

Maciej: Wybieram, będziemy o tych dziewczynach pisać na Kalejdoskopie, bo warto. A wręcz trzeba, bo mam wrażenie, że niewielu wrocławian wie z czym ma do czynienia. Przecież Ślęza to brązowy medalista mistrzostw Polski w zeszłym roku, w tym osiągnięcie zapewne do powtórzenia, a może i poprawienia. W końcu są w składzie byłe i aktualne reprezentantki Polski – Agnieszka Skobel, Agnieszka Śnieżek. Jedynie szkoda, że wciąż Ślęza gra swoje mecze w hali na Paderewskiego – takiej klasy zespół powinien grać w większej sali, z lepszą reklamą. Może kiedyś?

Michał: Zgadzam się, choć jeśli chodzi o P.R., ten zespół robi naprawdę dobrą robotę. Odnośnie hali pełna zgoda. Małe, ciasne hale mają swój klimat (nigdy nie zapomnę meczów koszykarskiego Śląska rozgrywanych na wyjeździe w ciasnej hali w Ostrowie Wielkopolskim, przy komplecie widowni), ale nie aż tak małe. Inna sprawa, że koszykówka wciąż – niesłusznie! – pozostaje w Polsce w cieniu piłki nożnej, ręcznej, czy siatkówki. A propos siatkówki – równie dobrze jak Ślęza rokują siatkarki Impelu Wrocław. Polski trzon zespołu udało się wzmocnić solidnymi zawodniczkami i wierzę, że Impel będzie walczył o najwyższe cele. Zgadasz się?

Maciej: Na pewno w zeszłym roku ten skład był mocniejszy. Przynajmniej na papierze, ale jak się okazało gwiazdy sprowadzone za wielkie pieniądze przyjechały niestety bez formy (Radecka, w większości meczów Costagrande) lub okazały się zdecydowanie przeceniane (Hildebrand). Teraz mamy skład krajowo-amerykański, ale jest w niej kilka mocnych elementów – genialna i wciąż niedoceniona Katarzyna Konieczna, najlepsza libero w tym kraju Agata Sawicka i Agnieszka Kąkolewska, która musi się w końcu otworzyć. Zobaczymy co zrobią Amerykanki. Widać, że pieniędzy wydano dużo mniej, ale też kilka elementów składa się na korzyść tej drużyny, a w szczególności fakt, że liga się wyrównała mocno…w dół. Poza oczywiście Chemikiem Police, które nie mają już żadnego rywala. Będzie ciekawie, jest szansa na czwórkę, ale będzie o to trudna rywalizacja. A co się dzieje w innych wrocławskich sportach?

fot. Filip Susmanek, Impel - nadesłane materiały prasowe
fot. Filip Susmanek, Impel – nadesłane materiały prasowe

Michał:  Skoro mowa o czwórce i trudnej rywalizacji, skojarzyło mi się to z żużlowcami WTS Betardu Sparty, którzy przegrali mecz o trzecie miejsce z Zieloną Górą (a walczyli niczym wielu polskich olimpijczyków w Rio, i podobnie skończyli). Wracając na chwilę do Impelu – polsko amerykański skład źle mi się kojarzy, bo taki eksperyment nie udał się w koszykarskim Śląsku. Biorąc pod uwagę chybione transfery siatkarskiej ekipy z ubiegłego sezonu, jestem tym trochę zaniepokojony. Ciekawe też, czy w przyszłym sezonie w piłkarskiej ekstraklasie wszystkie drużyny poza Legią wyrównają w dół, czy też Legia wykaże z nimi solidarność. Jeśli chodzi o inne sporty, polecam lacrosse’a, czyli sportowców biegających z czymś, co przypomina kijki na motyle. Tak naprawdę należy im się jednak szacunek, bo to grupa zapaleńców i bardzo dynamiczny, efektowny sport. Kosynierzy Wrocław zdobyli w ubiegłym sezonie kolejne mistrzostwo Polski i wierzę w ich dalsze sukcesy. Choć to niszowa dyscyplina, reprezentacja Polski w lacrossie bierze udział w mistrzostwach świata. Kiedyś byłem świadkiem rozmowy między dziennikarzem sportowym a byłym zawodowym koszykarzem. Dziennikarz zapytał tego sportowca: “byłeś kiedyś na mistrzostwach świata? Nie? A oni tak”. Na mnie to robi wrażenie. A na Tobie? Jeszcze większe sukcesy odnosi drużyna futbolu amerykańskiego Panthers Wrocław – mistrzowie Polski i Europy. Mówiąc szczerze nigdy nie byłem jeszcze na meczu baseballu ekipy Barons Wrocław. W koszykarskiej drugiej lidze gra natomiast Śląsk Wrocław, którego celem jest szkolenie młodzieży i to, by krok po kroku, małymi kroczkami, odbudować potęgę tego zespołu. Na rozwijanie młodych graczy nastawia się też drugoligowe WKK Wrocław.  Jeśli chodzi o Śląsk, staram się być dobrej myśli, choć to drażliwy dla mnie temat. Wracając do niszowych sportów, czy wybierasz się na mecz którejś z tych ekip? Która Cię najbardziej zainteresowała?

Maciej: Ciekawi mnie lacross i futbol amerykański, choć są to sporty wybitnie nie z naszego kręgu kulturowego. Jednak być może zgodnie z hasłem, że czasem warto być kibicem zwycięzców, trzeba się nimi zainteresować. Ba, nauczyć się ich sportu, który może przy okazji stać się nową pasją. Nie wiem tego oczywiście na 100 procent – bardziej przewiduję. Jednego można być jednak pewnym – zarówno Kosynierzy Wrocław, jak ich koledzy z Panthers będą rywalizować o wszystko w swoich ligach. My z kolei na pewno o wszystkim będziemy Was chcemy o tym informować i prezentować nowe dyscypliny, nowych zawodników, nowych potencjalnych idoli. Już niedługo ruszamy na podbój wrocławskich boisk, a kto wie czy los nas nie zaprowadzi dalej. 

Related posts

Leave a Comment