Na pewno spotkaliście się z opinią, że lipiec to sezon ogórkowy dla dużego ekranu. Cóż, trudno się nie zgodzić. Mimo to postanowiłem wybrać kilka premier, po których wyjedziecie usatysfakcjonowani z kinowej sali. Zaczynamy.
4. „41 dni nadziei” – islandzki reżyser Baltasar Kormákur był wielokrotnie nagradzany na własnym podwórku. Polski widz może lepiej go kojarzyć po komedii gangsterskiej „Agenci” lub dramacie o himalaistach „Everest”. Nadchodzący film będzie traktował o żegludze i tragedii na morzu (przy okazji polecam jeszcze świeżą recenzję Majki Jankowskiej filmu osadzonego w podobnych okolicznościach „Na głęboką wodę”). Premiera 6 lipca.
3. „Whitney” – to dokument o ponadczasowej artystce, ikonie popkultury, obdarzonej nieziemskim głosem Whitney Houston. Film opowiedziany z perspektywy członków rodziny. Swego rodzaju rozliczenie ze wzlotów i upadków, dramatów, osobistych porażek, ale i wielkich sukcesów. Nie tylko dla fanów. Premiera 6 lipca.
2. „Iniemamocni 2” – na tę produkcję czeka cała redakcja Kalejdoskopu. Wiecie, że od premiery pierwszej części minęło już prawie 14 lat? Animacja o rodzinie superbohaterów została przyjęta bardzo ciepło. Uniwersum zostało przeniesione również do świata gier komputerowych. Sam pamiętam, jak jeszcze na Windowsie 98 zmagałem się z łotrami wcielając się w poszczególnych bohaterów. Czy część druga będzie równie dobra i także zgarnie Oscara? Premiera 13 lipca.
1. „Sicario 2: Soldado” – na pierwszą część spontanicznie wybrałem się do wrocławskiego DCF i był to strzał w dziesiątkę. Film okazał się jednym z najlepszych, które obejrzałem w 2015 roku. W drugiej odsłonie stery po Denisie Villeneuve przejmie Stefano Sollima – człowiek, który maczał palce w serialu o włoskiej mafii „Gomorra”. Liczę na sporą dawkę niepokoju, gęstą atmosferę i charakternych bohaterów. Premiera 20 lipca.
Niekoniecznie czekam, ale…
Bez bicia przyznaję się, że musical to nie jest gatunek, na który dobrowolnie wychodzę do kina. Owszem, „La La Land” obejrzałem z przyjemnością i szczerze go polecam, jednak nie zmieniłem mojego założenia, że jeden musical na jeden rok, to dla mnie wystarczająco. Na horyzoncie pojawia się kolejny sequel (sporo ich w tym miesiącu) „Mamma Mia” o podtytule „Here We Go Again!”. Obsada jest bardzo obiecująca (Streep, Brosnan, Firth, Skarsgård, Seyfried). Fani gatunku powinni zapisać w kalendarzu datę 27 lipca.