Magazyn 

Hariasen // nesairah

Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby każda recenzja debiutanckiej płyty zespołu Hariasen zaczynała się od słowa: „nareszcie”. Na pierwszy album w dorobku grupy musieliśmy bowiem bardzo długo czekać. Przypomnijmy, że melomani mieli wiele okazji, by poznać ów kwartet – nie tylko za pośrednictwem nie nadawanej już audycji Trójkowy Ekspres, ale także dzięki udziałowi muzyków w festiwalach ( Open’er, Węgorzewo ). 2. kwietnia do sklepów ( tylko do tych „dobrych” ) trafił krążek zatytułowany „Nesairah”. Znalazły się na nim utwory znane z koncertów i demówek Hariasen, m.in. „Nodro”, „Cząstka i brak”, „Blisko dnia” i tytułowy „Nesairah”. Kompozycje zwracają uwagę przede wszystkim przestrzennymi partiami gitar, dynamiką i wokalem. Śpiew Julie Amber podobno wzbudza kontrowersje, ale wpasowuje się w konwencję płyty ( a nawet ją wzbogaca ). Jeśli zaufamy deklaracjom grupy, będziemy mogli uznać wokal za konsekwencję przyjętego przez nią stylu – emo. Poza tym nie sposób nie docenić talentu kompozytorskiego muzyków. Hariasen pisze piosenki, które po prostu chce się śpiewać. Wyczuwamy w nich jednak pewne napięcie. I to właśnie stanowi o wyjątkowości grupy z Chorzowa. Przysłuchajmy się uważnie paru piosenkom. Album rozpoczyna melancholijny utwór „Czy chciałeś kiedyś sięgnać gwiazd?”. Na szczególną uwagę zasługują w nim partie gitar. „Na zawsze ( gdzie to jest? )” i „Nesiarah” brzmią, jak zawsze, krzepiąco. „Płaczący mały cień” magnetyzuje szybkim tempem, a „Cząstka i brak” – melodyjnym refrenem i pulsującym basem. Na uspokojenie nerwów przyda się „Wydźwięk ciszy”. Jednak najbardziej w pamięć zapadają trzy utwory: „N.” ( singiel promujący płytę ), „Leri Von” i „Nim zapomnę”. Dwa pierwsze zwracają uwagę świeżością ( i, oczywiście, chwytliwymi refrenami ). „Nim zapomnę” to pigułka najsilniejszych emocji skonsolidowanych w wokalu i gitarowych przejściach. Instrumentarium zespołu wzbogacają klawisze, na których gra producent płyty Jarek Toifl. Poza tym Hariasen to śpiew ( „usta” ), dwie gitary ( „sześć strun” ), bas ( „cztery struny” ) i perkusja ( „hałas na dwie pałki” ). Zespół brzmi nieco łagodniej niż na demówkach. Jeśli komuś to nie wystarcza, polecamy występy na żywo. Grupa rusza w trasę w czerwcu, ale już 19.04 zagra w katowickim Cogitaturze wyjątkowy promocyjny koncert. Hariasen pracuje podobno nad nowymi utworami. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że drugi album ukaże się szybciej niż debiut i będzie jeszcze ciekawszy.

Related posts