24.07, szósty dzień festiwalu, tym razem na plus, choć nie obyło się bez jednej makabry – w sumie 4 filmy. Rozpocząłem porządnie, choć może niezachwycająco, od „Ambasadora” Maksa Brueggera. Film ten, budzący dość skrajne emocje, u mnie wzbudził emocje powiedzmy sobie letnie. Bardzo dobrze się go oglądało. Widać pewne reporterskie zacięcie Brueggera połączone w wysublimowanym poczuciem humoru. Siłą tego filmu jest oczywiście przekaz, dramatyczny obraz korupcji w najbiedniejszych państwach świata (w tym przypadku Rupubliki Środkowoafrykańskiej). Niemniej pozostaje pytanie, jak dużo tego co widzieliśmy było inscenizowane. Jeśli dużo, to świadczy tylko na niekorzyść reżysera. To pytanie jednak czyni film bardziej intrygującym. A panowie Gilbert i szef biura bezpieczeństwa narodowego pozostaną w mojej pamięci na długo. Później przyszedł czas na perłę – „Droga na drugą stronę” Anci Damian. Ten niezwykle odważny, wizualnie powalający na kolana animowany dokument pokazuje historię Claudiu Crulica, obywatela Rumunii, który zmarł w krakowskim areszcie z powodu wycieńczenia organizmu strajkiem głodowym. Damian z niezwykłą inteligencją, chwilami nawet humorem pokazuje jego losy, posługując się przy tym prostą kreską, kolażem, w końcu przepiękną muzyką. Ma też do pomocy niezwykle miły w dźwięku głos Macieja Stuhra, który jest narratorem opowieści. Opowieści, która staje się krytyką wymiaru sprawiedliwości, ale też uniwersalnym sygnałem mówiącym o bardzo niepokojącym zjawisku odejścia od zasad humanizmu i ludzkiego podejścia na rzecz automatyzmu i wyzbycia się wszelkich emocji. Rewelacja! Jak to jednak na tym festiwalu często bywa, po filmie genialnym przyszedł czas na film, który trzeba nazwać tragedią. Grecką tragedią. I nie jest to piękna katastrofa jak u Zorby, a bardziej katastrofa nudna, irytująca, chwilami przerażająca. Zaczęło się od z gruntu dziwnego, choć być może mającego potencjał pomysłu zrobienia fabuły o ludziach, którzy na życzenie rodzin zajmują w ich domach miejsce zmarłych członków familii. Jakby tego pomysłu nie oceniać, egzekucja jest wręcz porażająco nieudolna. Film ogląda się z narastającą wściekłością, co zaskakuje mając w pamięci nominowany do Oskara lat temu kilka „Kieł” tegoż samego reżysera Giogiosa Lanthimosa. Tymczasem „Alpy” to od początku film negatywnie zaskakujący, podczas seansu którego człowiek przechodzi fazy od zdziwienia, przez uśmiech politowania, na myślach o morderstwie twórców skończywszy. Katastrofa! Na szczęścia na koniec dnia znowu powiew świeżości – rewelacyjny, odkryty w Cannes film „Holy Motors”. Dziwaczne to dzieło opowiadające jeden dzień z życia Oskara, człowieka jeżdżącego limuzyną i wcielającego się w różne postaci. Mamy tutaj do czynienia ze znakomitym eksperymentem formalnym, z którego nie wynika może zbyt dużo treści, ale jednak obraz, zabawa konwencją, historia, muzyka zachwycają. A całość spaja swoją rewelacyjną kreacją Denis Lavant. „Ambasador” – 7.5/10 „Droga na drugą stronę” – 9.5/10 „Alpy” – 1/10 „Holy motors” – 9/10 Maciej Stasierski