Magazyn 

Plum – „Sink Or Swim”

Po raz już piąty możemy się cieszyć nowymi nagraniami Plum. Ten pochodzący ze Stargardu Szczecińskiego należy do ścisłej czołówki polskiego gitarowego noise’u. Czerpiąc inspirację z dokonań takich tuzów gatunku jak chociażby Shellac, Jesus Lizard czy nawet w małym stopniu Sonic Youth tworzą muzykę świeżą i energetyczną. Dokładnie taką, jakiej należy oczekiwać po najlepszym zespole koncertowym z kraju nad Wisłą. „Sink Or Swim” to ledwie szesnaście minut nowego materiału. Czyli mamy do czynienia z klasyczną pięcioutworową EP-ką. Jest to pierwsza część sesji nagraniowej, która odbyła się w szubińskim studiu Electric Eye pod okiem braci Kapsa (muzycy znani z Something Like Elvis, a obecnie udzielający się w Contemporary Noise Quintet) w 2005 roku. W porównaniu do wcześniejszych wydawnictw zbyt wiele się nie zmieniło. Płyta jest jakby naturalną kontynuacją drogi, jaką zespół obrał na „Nothing Personal”. Czyli jest jeszcze bardziej ostro i przebojowo (o ile można tak powiedzieć). „Sink Or Swim” rozpoczyna instrumentalny, dynamiczny i całkiem melodyjny utwór zatytułowany „0 pm”. Od samego początku prym w nim wiedzie rozszalały i „brudny” bas Marcina Piekoszewskiego. Uzupełniony o sugestywne partie perkusji i charakterystyczną gitarę daje niemal definicje stylu Plum. Utworem numer 2 na płytce jest „Stillborn”. Muszę przyznać, że tutaj zostałem mocno zaskoczony. Mimo że zespół od zawsze grał kawał soczystego noise’u, to jednak nigdy aż w tak ekstremalnym wydaniu. Jeśli miałbym go do czegoś porównywać to za przykład mogą posłużyć nagrania Melvins i Today Is The Day. Bardzo mocna rzecz (dosłownie)! Słuchając dalej przychodzi czas na „Fistful”. Jest to kolejny z ciężkich i dosyć wolnych utworów tzw. „walec”. Przywodzi on na myśl poprzednią płytę Plum – wspomnianą już „Nothing Personal”. I wreszcie dochodzimy do „przeboju”, czyli do „Goof”. Wyróżnia go naprawdę szybkie, wręcz hardcorowe tempo. Lecz posiada dziwną lekkość, dzięki której łatwo wpada w ucho (kolejne dziwne stwierdzenie odnośnie muzyki Plum). Warto dodać również, iż jest to pierwszy utwór, do którego zespół nakręcił teledysk – bardzo ciekawy obraz, w którym wykorzystano sceny z filmu „Salto” Tadeusza Konwickiego, w którym można zobaczyć kultowego Zbyszka Cybulskiego (można go obejrzeć na stronie www.plum.art.pl). I na sam koniec pozostał „The Sink”. Cechują go partie gitary w stylu Jesus Lizard (Rafał Piekoszewski jest takim polskim Duanem Dennisonem, więc wychodzą mu bardzo naturalnie) oraz mocno pokotłowana gra sekcji rytmicznej. Na koniec powiem tylko tyle, iż EP-ka jest oczywiście kawałkiem naprawdę interesującej muzyki. Ważniejszy jest fakt, że ten krążek zapowiada kolejną dużą płytę Plum. Ma ona się ukazać w styczniu i będzie nosić tytuł „Witness Of Your Fall”. Nie pozostaje nic innego jak tylko czekać umilając sobie czas słuchaniem „Sink Or Swim”.

Related posts