Magazyn 

Rozmowa: Kasia Burzyńska – „W dzieciństwie bałam się szaf””

– Podobno swoim językiem mogłabyś przystrzyc żywopłot?

Taaak. Jestem wyćwiczona w gawędziarstwie i przebiegła. W rozmowach z moimi gośćmi posługuję się lekka ironią, żartem, kokieterią, niekiedy zjadliwym sarkazmem. Umiem wprawić w zakłopotanie. Robię to dla sportu i dla zabawy (telewidzów, rzecz jasna).

– Napisałaś w pewnym formularzu, że wśród licznych dyscyplin sportowych, które uprawiasz rzucasz nosem w dal.

To było w okresie, gdy na fali był Michael Jackson. Teraz, gdy On odszedł w cień i ja rzuciłam… to zajęcie.

– Praca w MTV to przypadek, czy może powołanie? Gdyby nie casting?

Myślę, że byłam zaprogramowana do tej pracy. Dziś nie wyobrażam sobie nie robić tego, co robię, co uwielbiam! Gdyby nie casting? Miałabym zwichniętą osobowość i byłabym pogrążona w alkoholizmie.

– Rozmawiałaś z wieloma ludźmi. Skąd pomysł na wywiad z dziwką?

Mój ulubiony autor, John Irving, w jednej ze swoich powieści przestrzegał swoją bohaterkę – dziennikarkę – ustami innego bohatera: „Zawsze przedstawiaj argumenty obu stron, zawsze wymawiaj nazwiska poprawnie, unikaj cytowania opinii negatywnych, jeśli nie możesz podać ich autora, nigdy nie cytuj taksówkarzy, tłumaczy ani prostytutek!”. Bardzo wzięłam sobie te słowa do serca, więc, gdy podczas mojej audycji o płatnej miłości zadzwoniła do studia prostytutka i zaczęła opowiadać o swojej profesji, wiedziałam, że cytować jej nie powinnam – niewiele się namyślając, wpuściłam ją na antenę…

– Gumisie kultową bajką. Powiedziałaś, że jak dorośniesz chcesz być taka jak Bunia!”. Co w niej takiego jest, czego nie mają inne Gumisie?

To ona przyrządza sok z gumijagód, to ona – za sprawą swojej chochli – dodaje energii innym gumisiom. Ja bym chciała w ten sam sposób dodawać energii i rozbudzać zmysły moich telewidzów. Myślę, że jestem na dobrej drodze, by upodobnić się do Buni. Fryzury już mamy niemal identyczne!

– Trauma z dzieciństwa?

W dzieciństwie bałam się szaf. I to mi zostało do dziś. Nigdy nie zasypiam przy otwartej szafie. Boję się, że jakaś sukienka wciągnie mnie do środka…

– Malujesz, śpiewasz, piszesz wiersze. Plan na życie?

Obronić tytuł magistra na mojej uczelni – Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu i doczekać się własnego talk show (Bez cienia zażenowania będę śmiać się do utraty tchu i wygłupiać przed kamerą. Atmosfera, podobnie jak goście będzie pikantna.) A potem to już mogę umrzeć z miłości… ?

– Poranny budzik…

Nigdy nie mogę wstać równocześnie z nim. Nastawiam go więc pół godziny wcześniej. Przez ten czas przyzwyczajam się do myśli, że za chwilę będę musiała zerwać się na równe nogi i marzę.

– Mam dość…

Komarów, małych (wzrostem), żenujących cwaniaczków, rozpieszczonych dzieci, palaczy, niemiłych pań w okienkach informacyjnych i teleturniejów.

– Czerpię inspirację…

Ze swojego narwania, młodości, szaleństwa, nowych, mocnych wrażeń, monthy pyton’owskich historii od czapy, z zabaw typu „wyobraź sobie, że…”

– Porażka kontra sukces…

Największa dotychczasowa porażka – niesprawdzenie się w roli matki chrzestnej: mój chrześniak wybucha płaczem na mój widok, sukces: zdobycie posady prezenterki MTV!!! Wzięto mnie z ulicy, z sąsiedztwa, a nie z dowodu Katarzyny Dowbor, z rubryki „dzieci”

– Młodym ludziom życzę…

By nie bali się realizować swoich marzeń i uśmiechać do obcych!

– Dzięki za poświęcony czas!

Daro

Related posts

Leave a Comment