Po zamachach z 11 września, które wstrząsnęły całym światem zachodnim, Osama Bin Laden, lidem terrorystycznej Al – Kaidy stał się najbardziej poszukiwanym człowiekiem na Ziemi. Wiele prób schwytania i zabicia saudyjskiego terrorysty spaliło na panewce. W końcu jednak w maju 2011 roku, siły specjalne amerykańskiej armii przeprowadziły udaną operację, w wyniku której Bin Laden zginął. O wydarzeniach, które doprowadziły do zabicia najgroźniejszego człowieka świata opowiada fantastyczny film Kathryn Bigelow „Wróg Numer Jeden”. Kathryn Bigelow już swoim poprzednim filmem przeszła do historii kinematografii. Świetny „Hurt Locker” przyniósł jej Oskara za reżyserię, tym samym stała się pierwszą kobietą, która dostała tę nagrodę. Tamten film pokazał, że Bigelow swoją biegłością reżyserką niczym nie różni się od największych mistrzów wojennego gatunku, z Oliverem Stonem czy Stevenem Spielbergiem na czele. Jeśli „Hurt Lockerem” ich dogoniła, to tym obrazem z pewnością ich prześcignęła. „Wróg Numer Jeden” to bowiem, poza „Miłością” Michaela Haneke najlepszy film oskarowego rozdania. Trudno o film zrobiony z większą dbałością o szczegóły, mocniej zaciskający widzowi pętlę na gardle Bo o czymś takim mówimy w przypadku „Wroga Numer Jeden”. Jest to tym większe osiągnięcie, że potencjalne wytworzenie napięcia utrudnia fakt znajomości zakończenia opowieści. Bin Laden zginie na końcu, nie mamy co do tego wątpliwości. Bigelow, wspomagana przez kapitalny, świetnie zresearchowany, podzielony na segmenty scenariusz Marka Boala, jest jednak tak sprawnym filmowcem, że nawet w tej sytuacji potrafi wytworzyć takie pokłady napięcia, że człowiek oglądając jej film chwilami czuje się bardzo nieswojo, w innych momentach zaś angażując się w wydarzenia tak, jakby uczestniczył w końcowej operacji. Bigelow nie jest jednak reżyserem, który dobrze radzi sobie tylko z wojennym kinem. „Wróg Numer Jeden” to wszak idealna mieszanka stylów i konwencji. Mamy tutaj kino szpiegowskie, sensacyjne, w końcu detektywistyczne – wszystko na najwyższym poziomie zniuansowania i subtelności. Co najważniejsze jednak mamy też dramat, rozpisany na prawdziwych ludzi z krwi i kości. Osobistego, ludzkiego charakteru nabiera „Wróg Numer Jeden”, dzięki głównej bohaterce Mai granej fenomenalnie przez Jessicę Chastain. Aktorka ta, która na szersze wody wypłynęła w roku poprzednim, kontynuuje swoją passę rewelacyjnych kreacji. Ta jest być może najlepsza. Maya to postać fascynująca, nieprzerysowana w żadną ze stron. Chastain kreuje ją z jednej strony na kruchą, samotną kobietę, która w zastanej sytuacji odnajduje się dzięki swojej charyzmie, determinacji i inteligencji. Nie jest to jedyny popis aktorski w filmie. Swoje trzy grosze dorzucają także Jason Clarke jako partner Chastain w pierwszej części operacji, kradnąca niemal każdą scenę Jennifer Ehle czy powracający do dobrej formy Mark Strong. Warto także zwrócić uwagę na niezwykle wysmakowany epizod Jamesa Gandolfiniego. Osobną perełką jest we „Wrogu Numer Jeden” ostatnie 40 minut, w których Bigelow pokazuje operację zabicia Bin Laden. Krótko mówiąc, jest to filmowe mistrzostwo świata! Napięcie, tak już mocno obecne w filmie, działa tutaj ze zdwojoną siłą. Bigelow udało się połączyć w tej długiej, ale nie przeciągniętej, sekwencji dobre użycie montażu i zdjęć (kapitalne ujęcie lecących samolotów). Z punktu widzenia reżyserii jest to zrobiony z chirurgiczną precyzją majstersztyk, w którym Bigelow nigdy nie zapomina o niuansach, nie wali polityczną propagandą. Wielkim walorem „Wroga Numer Jeden” jest bowiem też to, że politycznie jest zupełnie nieoceniający. Bigelow skupia się na dokumentalistycznym, ale jednak pełnym prawdziwych ludzkich emocji, przedstawieniu wydarzeń. Nie jest agitatorką polityczną, nie mówi, że tortury są złe, nie wychwala działań CIA – pozostawia widzowi możliwość oceny. Dzięki temu „Wróg Numer Jeden”, pozostając filmem mocno kontrowersyjnym, jest też wiarygodny. Jeśli dobra forma Kathryn Bigelow utrzyma się dłużej, będziemy mogli mówić o swoistej rewolucji. Nigdy bowiem kobieta-reżyser nie miała tak mocnej pozycji w tej branży, jak teraz ma Bigelow. Tylko czekać na jej kolejny film. Jeśli uda jej się jeszcze poprawić w stosunku do „Wroga Numer Jeden”, to czeka nas kolejny wielki film. Aktualny jest jednym z największych w mijającym, oskarowym sezonie. Szkoda, że Akademia Filmowa nie uznała tak samo… FILM OBEJRZANY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI KINA NOWE HORYZONTY Maciej Stasierski