Początkowo historia nie prezentuje się szczególnie – dwie siostry wspólnie bawią się w chowanego. Kiedy jedna z nich trafia do jaskini, możemy śmiało się domyślić, że wydarzy się coś złego. Od tamtego zdarzenia mija trzydzieści lat. Nastolatka Samantha (w tej roli występuje Jessica McLeod) przygotowuje się na nadchodzące Halloween wspólnie z koleżanką Emily (Genevieve Buechner). Jednocześnie ma opiekować się przyrodnią siostrą, Olivią (Hannah Cheramy). Pech chciał, że w pewnym momencie dziewczynka znika w lesie, a potem powraca po kilku dniach. Jednak coraz dziwniejsze zachowanie najmłodszej członkini rodziny zaczyna niepokoić główną bohaterkę. Czy Olivia na pewno wróciła z lasu? I co z tym wszystkim mają wspólnego przypadki zaginięć dzieci w miasteczku?
Film Jeremy’ego Luttera nie wyróżnia się niczym szczególnym. Z czasem ukazana w The Hollow Child opowieść nabiera mrocznych elementów, ale po chwili cała sprawa schodzi na drugi plan, ustępując pierwszeństwu losom Samanthy, jej rodziny i przyjaciół, by znów przypomnieć sobie o co chodzi w samym horrorze. Źle napisana historia, drętwe postaci i mocno przewidywalne zakończenie filmu. Szkoda, bo zapowiadało się dobrze, a wyszło bardzo średnio.
Aktorstwo zaś pozostawia wiele do życzenia. Jessica McLeod dwoi się i troi, ale jej bohaterka w żaden sposób nie wzbudzi w Was sympatii. Podobnie jak pozostali młodzi bohaterowie, którzy jej partnerują. John Emmet Tracy i Jana Mitsoula w roli rodziców są bezbarwni. Jedynie rola lekko pokręconej Alison w wykonaniu Johannah Newmarch jest warta odnotowania, choć niewiele wnosi do samego finału historii. Co jednak warto przyznać twórcom, to świetnie wykonane zdjęcia. W kluczowych momentach – szczególnie w lesie, kiedy Emily wspólnie z Loganem (Connor Stanhope) starają się odkryć prawdę – czuć klimat niepokoju. Kadry te są naprawdę przemyślane.
Zastanawiam się, skąd pomysł dystrybutorów na wprowadzenie właśnie tej produkcji do obiegu kinowego? Skoro po tak świetnie ocenianych premierach, jak To, Uciekaj! czy Dziedzictwo. Hereditary, dzięki którym nagle horror stał się ponownie chwalonym gatunkiem, decydują się na emisję kanadyjskiej grozy o miałkiej historii i kiepskiej realizacji.
Przewidywalny, trywialny, nudny i nieciekawy – to tylko kilka określeń na pełnometrażowy debiut Jeremy’ego Luttera. Omijajcie ten tytuł. Szkoda czas i pieniędzy.
Ocena: 3/10
Ja nie mogę, co za słaba… recenzja. Włos się jeży.