Jak daleko można się posunąć w świecie sportu w kwestii robienia zamieszania i psucia atmosfery? Dzisiejszy futbol pokazuje, że bardzo daleko. Przed każdym Gran Derbi piłkarze i działacze Barcelony i Realu robią wszystko, by popsuć atmosferę w obozie rywala, przed każdym meczem dziennikarze domagają się zwolnienia selekcjonera Anglików, Fabio Capello. W naszym pięknym kraju wcale nie jest lepiej. Z tym, że u nas konsekwentnie od jakiegoś czasu dołki pod naszą S-kadrą i atmosferą kopie PZPN.
Odkąd pamiętam, zawsze piłkarze różnych reprezentacji mieli na swoich koszulkach logotypy związków. Dotyczy większości reprezentacji, jednak warto podkreślić, że logo krajowych federacji najczęściej powiązane było z narodowymi barwami. Ponadto logotypy (cóż za modne i aktualne ostatnio słowo, prawda?) pojawiały się na trykotach piłkarskich reprezentacji od dawna, zatem nikt nie robił z tego problemu. Aż tu nagle polskim piłkarskim światkiem wstrząsnęła wieść o tym, że ktoś zabrał orła z koszulek. Przez kilkadziesiąt lat był, a teraz tuż przed najważniejszą imprezą w historii naszej kopanej ktoś bezpardonowo zabiera nam godło. W zamian za to mamy logo PZPN. Zatem po golu (daj Boże, by takie na Euro były, bo coraz gorzej to wygląda) nasi kadrowicze mają całować PZPN?
Euro to komercyjna impreza, nastawiona na podaż i popyt, no i okazjonalnie piłkę. PZPN tłumaczy się kwestiami marketingowymi, prawnymi i finansowymi. Cóż, biedny orzełek tej sytuacji nie rozumie, bo siedział na koszulkach w ramce z godła tyle lat, a teraz go pogonili. Wściekają się też kibice. A szacunek dla nich powinien być ogromny. Bo pokarzcie mi na świecie taką drużynę, która grając tak kiepsko, ma fanów, którzy jeżdżą za nią po całym świecie? Chociażby dlatego orzeł musi być. I choć to nie ptak gra w piłkę, tak jak nie hymn przegrywał mundial w 2002 roku, to brak godła niepotrzebnie psuje i tak kiepską już atmosferę. Niby można się tłumaczyć, że pozostają barwy…
No właśnie, barwy! O Mater Deo! Jakie barwy? Te obsydianowe trykoty wyjazdowe? To jeszcze gorszy pomysł niż biało – czerwoni w barwach czarno – białych. Dla niewtajemniczonych: w eliminacjach Euro 2000 graliśmy z Luksemburgiem i wystąpiliśmy w czarnych koszulkach i białych spodenkach. To nie była żadna żałoba, po prostu wpadka organizacyjna. Mamy farta, że na Euro gramy u siebie, ale to wcale nie znaczy, że musi być taki chaos. Poza tym dziwi mnie fakt, że nasze stroje (poza wyjazdowymi) wyglądają jak te Spartaka Moskwa. Wszystko to jeden wzór firmy odzieżowej, ale cóż… w przypadku meczu z Rosją Arszawin i spółka mogą popaść w konsternację.
Kwestia godła nie powinna się w ogóle pojawić. Jest to największy debilizm w historii naszych utarczek w świecie piłki nożnej. I nawet jak na koszulkach pozostanie i logo i orzełek, niesmak będzie. A od niesmaku to wyzwisk na trybunach pod adresem PZPN wcale nie jest tak daleko. Zwłaszcza, że jeśli na boisku nic się nie dzieje dobrego (a są na to, niestety, szanse), czymś trzeba się zająć.
A co do samej gry naszych chłopców… Orzełek im z pewnością nie pomoże, ale hałas wokół niego mocno przeszkodzi. Ponadto krytyka nie do końca jest zasłużona. Jeśli popatrzymy na tych zawodników z osobna, to każdy z nich jest w klubie ważnym ogniwem (poza nielicznymi wyjątkami) i gra całkiem nieźle. Tylko dlaczego razem to jakoś jeszcze nie funkcjonuje? Im bliżej czempionatu, tym rosą moje obawy, że będziemy mieli powtórkę z lat 90 – tych, kiedy mieliśmy niezłych zawodników i kilka perełek, jak Kosecki, Nowak, Warzycha i srebrna ekipa z Barcelony, a wyników nie było. Ale osobiście wierzę w nich, bo są młodzi i mogą stworzyć coś naprawdę ciekawego. Stać nas na wyjście z grupy, ale wokół kadry musi być w końcu dobra atmosfera. Dobra nie znaczy hurraoptymistyczna, bo piłkarz to nie jajko, musi umieć grać pod presją. Dajmy im po prostu spokój i powstrzymajmy złe głosy do końca Euro. Przecież ci chłopcy to też ludzie i wiedzą, jak ich gra wygląda. I jestem prawie pewien, że starają się zrobić wszystko, by grać jak najlepiej. A mecz z Włochami? Oby to się nie powtórzyło. Błędy z meczu z Węgrami też. Bo wtedy nie pomoże nam nawet orzełek na koszulkach.
Adam Flamma