Gdy w repertuarze kinowym pojawia się komedia, zawsze zjawia się i wątpliwość, czy warto w ogóle się na nią wybrać. Pierwsza selekcja jest dość prosta – dobrych rodzimych komedii mamy tylko garstkę, natomiast wraz z produkcjami zagranicznymi prawdopodobieństwo śmiesznego seansu wzrasta. Jeff Tomsic – nazwisko nieszczególne popularne, to twórca kilku krótkich metraży oraz odcinków seriali. Tym razem zdecydował się na stworzenie pełnometrażowej produkcji w dodatku z gatunku czarnej komedii. Teoretycznie sprawa jawi się jako banalnie prosta – wystarczy rozbawić publiczność, a na wszystkie niedociągnięcia przymknie ona oko, jednak jeśli żarty, kolokwialnie mówiąc, nie chwycą, nie będzie litości.
Fabuła Berka opiera się na prawdziwej historii – grupa przyjaciół od lat przez jeden miesiąc w roku gra w popularną grę z dzieciństwa, czyli tytułowego berka. Wraz z biegiem kolejnych edycji zabawy, mężczyźni dorastają, przenoszą się do innych miast, zakładają rodziny – jedno jednakże pozostaje niezmienne: nie można pozostać berkiem na koniec rozgrywki. Doprowadza to do absurdalnych sytuacji, w której bohaterowie podejmują popisowe próby oszukania przeciwnika, tylko aby mieć okazję klepnąć go w po ramieniu. Wyzwanie jest tym większe, że Jerry stale umyka kolegom i jeszcze nigdy nie miał przyjemności ścigania innych – sytuację tę próbują co rok zmienić przyjaciele, z miernym jednak skutkiem. Hoagie skrzykuje po raz kolejny ekipę, aby dorwać koleżkę z czystym kontem – może tym razem się uda?
Berek stanowi całkiem udaną komedię, która przywodzi podczas seansu na myśl inne produkcje, przykładowo Kac Vegas lub Sherlock Holmes (z uwagi na dogłębną analizę Jerry’ego). Mamy zatem wiele żartów sytuacyjnych wypadających nieprawdę przyzwoicie, trochę intrygi i podchodów, momentami twórca decyduje się wprowadzić nawet klimat grozy niczym z Jurasic Park, co wspaniale wypada jako parodia gatunku. Jeff Tomsic utrzymuje dobre tempo wydarzeń, choć chwilami nie jest w stanie zapełnić luk fabularnych oraz niedociągnięć w kreowaniu bohaterów. Przewagę ma jednak w tym, że jego postaci po prostu są do rany przyłóż – z ekipy zróżnicowanych pod względem charakteru przyjaciół każdy z widzów znajdzie swojego ulubionego, za którego będzie trzymał kciuki.
Solidna okazuje się być również męska obsada filmu – aktorzy wcielają się na tyle przekonująco, że trzeba wskazać i pochwalić zaangażowanie całej piątki – Ed Helms (Hoagie), Jake Johnson (Chilli), Hannibal Buress (Kevin), Jeremy Renner (Jerry) i Jon Hamm (Bob). Jestem przekonana, że oprócz ciężkiej pracy na planie filmowym panowie mieli sporo dobrej zabawy, co automatycznie odzwierciedla się na wysokiej jakości ich gry, a przez to sprawia, że seans ogląda się z niezwykłą płynnością oraz przyjemnością.
Kto by pomyślał, że można zrobić produkcję o grze w berka? W ostatecznym rozrachunku wychodzi na to, że nie tylko da się, ale i można wyreżyserować bardzo solidną komedię opartą na tej zabawie. Choć momentami żart przeradza się w ten pokroju slapstickowego, a niektóre teksty balansują na cienkiej granicy dobrego smaku, to wciąż Berek broni się, a co więcej stanowi zgrabną opowieść o męskiej przyjaźni bez niepotrzebnej melancholii. Jeśli Jeff Tomsic ponownie zdecyduje się na wyprodukowanie komedii, zwłaszcza ocierającej się o czarny humor, niewątpliwie warto będzie przyjrzeć się temu obrazowi.
Ocena: 6,5/10