Bez kategorii 

Kompromitacja mistrzów Polski

Nie jest łatwo być kibicem polskich drużyn. Coraz częściej, będąc weekendowym kibicem w kapciach, obawiam się nie tylko o swoje zdrowie (ryzyko zawału przy nadmiarze negatywnych emocji), ale też o to, czy w gniewie nie rozwalę laptopa albo telewizora, na którym mecz oglądam.

Wydawało mi się też, że minęły już czasy wydarzeń na miarę klasyka, że wyszedłem do toalety przed początkiem walki bokserskiej, a gdy wróciłem, Andrzej Gołota już leżał. Nic bardziej mylnego. Każde pokolenie ma swojego Gołotę.

Ostatnimi czasy na to „wielce zaszczytne” miano zasługują koszykarscy mistrzowie Polski ze Stelmetu Zielona Góra, którzy walkowerem przegrali wyjazdowy mecz z Kutnem, bo… reszta powinna być milczeniem. Do Kutna pojechało dziesięciu graczy z Zielonej Góry, w tym pięciu Polaków, a na miejscu okazało się, że w składzie musi być ich minimum sześciu. Kiedyś, w podobnej sytuacji, nieżyjący już trener Stali Ostrów Andrzej Kowalczyk zdążył sprowadzić swojego zawodnika, organizując na tę okazję… helikopter. Działacze Stelmatu nie mieli takich pomysłów i znajomości. Sędziowie, kibice i rywale czekali godzinę na szóstego Polaka, który – a jakże – zdążyć nie miał prawa.

Jak się okazało, w Stelmecie postanowili zaoszczędzić na biletach lotniczych, bo z Kutna lecieli do Włoch na mecz koszykarskiej Ligi Mistrzów. Żeby było śmieszniej, w europejskich pucharach koszykarskie kluby muszą grać zgodnie z przepisami obowiązującymi w ich krajach. Więc szósty Polak do Włoch musiał dolecieć, co wyszło zapewne jeszcze drożej. Cytując klasyka autorstwa pewnej dziennikarki telewizyjnej: „I owca syta, i wilk cały”.

Winę wziął na siebie właściciel Stelmetu Janusz Jasiński. Nie będę kopał leżącego. To pasjonat, który sponsoruje ten klub z własnych pieniędzy i mam nadzieje, że mu się to nie znudzi. Chcę wierzyć, że ta drobna kuriozalna wpadka nie okaże się zwiastunem oszczędności, które będą początkiem końca zespołu z Zielonej Góry. Zwłaszcza, że jest szansa, że Stelmet nie będzie się kompromitował w Lidze Mistrzów aż tak jak Legia Warszawa. Obym się nie mylił.

Michał Hernes

Related posts

Leave a Comment