Magazyn Recenzja 

Mała utopia – recenzja filmu „Captain Fantastic”

Nie będę czarował. Nie jest to typowo świąteczny film pełen pieczołowicie opakowanych prezentów, błyszczącej od ozdób choinki i niespiesznie opadających płatków śniegu. Poznamy za to rodzinę, która kwestionuje normy społeczne, zachęca do samodzielnego myślenia i żyje w zgodzie z naturą. Film jest ciepły jak babcine bambosze, ale początkowo słodkie momenty zostaną przełamane cierpkimi wydarzeniami.

Reżyser, Matt Ross w pierwszych scenach Captain Fantastic serwuje nam proces inicjacji chłopca, który zaraz stanie się mężczyzną. Muszę ostrzec wegan, wegetarian i obrońców praw zwierząt, że nie będą to dla nich zjadliwe sceny, ale warto je przetrwać lub przymknąć na moment oko. Chwilę później przeniesiemy się do małego raju. Każdy, kto miłuje się w naturze, literaturze, chałupnictwie – chociażby takim spod znaku wrocławskiego Ręki Dzieła Fest – będzie zachwycony.

Na czele nietypowej rodziny stoi silny, zahartowany i wykształcony mężczyzna Ben (nominowany do Oscara za pierwszoplanową rolę Viggo Mortensen). Mąż i ojciec szóstki dzieci. Wraz z żoną Leslie postanowili wychowywać swoje potomstwo w głuszy, z dala od konsumpcjonizmu, technologii i obłudy otaczającej naszą rzeczywistość. Codzienna rutyna i dyscyplina, która jest surowo przestrzegana, na pewno nie przypomina bajki. Ogólnorozwojowy trening ułożony przez ekscentrycznego Bena złamałby niejednego faceta w sile wieku. Duży nacisk kładzie on też na rozwój intelektualny swoich pociech. Niech poświadczą temu lektury. Ośmioletnia Zaja zaczytuje się w Miasteczku Middlemarch, a kilkunastoletnia Vespyr właśnie zgłębia tajniki fizyki kwantowej, dokładniej ujmując, M-teorii.

Fani innego, nakręconego przez Seana Penna filmu, Wszystko za życie, którzy jeszcze nie trafili na Captaina będą wniebowzięci. Wartości przewodnie tego dzieła to szczerość oraz wolność myśli i wypowiedzi. Co prawda, odseparowanie się od społeczeństwa niesie za sobą pewne konsekwencje. Gromadka uroczych dzieci z nietypowymi imionami (Bodevan, Kielyr, Vespyr, Rellian, Zaja i Nai) nie do końca radzi sobie w relacjach z rówieśnikami. Nie wiedzą, co to gry wideo, nie znają Star Treka, a zamiast świąt Bożego Narodzenia wspólnie obchodzą urodziny Noama Chomsky’ego.

Captain Fantastic jest wyraźną krytyką dzisiejszego społeczeństwa. Choć postawy wykreowane przez Rossa są skrajne, to uważam jednak, że używając miary reżysera warto zastanowić się nad samym sobą. Ile od siebie dajemy i czego oczekujemy w zamian. I nie mam tu na myśli wymierności podchoinkowych podarków. Proponuję tym razem zastanowić się nie nad tym, co nie dla nas, ale dla naszych bliskich jest naprawdę ważne.

Ocena: 8/10

Related posts

Leave a Comment