Film Magazyn 

Odpoczynek dla mózgu – ,,The Party”, recenzja

Nowe Horyzonty to festiwal wypełniony filmami o trudnej i ciężkiej tematyce, które wymagają od widza dużego skupienia i pracy szarych komórek na wysokich obrotach. Trafiają się jednak takie produkcje jak chociażby zeszło roczne „Dobrze się kłamię w miłym towarzystwie”, wprawiające w dobry nastrój, pozwalające się odprężyć, a przy okazji robią to w inteligentny sposób. W tym roku z  podobną propozycją przychodzi Sally Potter, która naładowała swój najnowszy film tak dużą dawką humoru, że nie sposób się na nim źle bawić.

Cała akcja w „The Party” zostaje zamknięta w domu Billa (Timothy Spall) i Janet (Kristin Scott Thomas), która z okazji otrzymania posady ministra zdrowia zorganizowała przyjęcie dla najbliższych znajomych.  Wraz z przybywającymi gośćmi zwiększa się różnica poglądów i dochodzi do spięć przepełnionych czarnym humorem. Gdy sytuacja staję się dla wszystkich bardzo krępująca na jaw wychodzi kilka sekretów, a wtedy nie ma już miejsca na uprzejmości i grupka przyjaciół skacze sobie do gardeł, a widz nie może powstrzymać się od śmiechu przez dramatyczne sceny przełamywane groteską.

Największą siłę filmu stanowią odmienne charaktery, które są tak bardzo wyraziste, że aż  przerysowanie. Mamy bowiem do czynienia z entuzjastą naturalnych, alternatywnych metod leczenia Gottfriedem (Bruno Ganz), który wszystkie problemy świata zwalczałby miłością. Natomiast jego żona April (Patricia Clarkson) straciła wiarę w demokrację i na wszystko reaguje tak sceptycznie jak tylko można. Zaproszone zostają też dwie skrajne feministki –  Jinny (Emily Mortimer) i jej o 20 lat starsza partnerka Martha (Cherry Jones). Po wciągnięciu białej kreski między wszystkimi pokojami krząta się Tom (Cillian Murphy) – bankier, który jest mocno nabuzowany i czeka na swoją spóźnioną żonę Mariann.
Film trwa zaledwie 71 minut i ma czarnobiałe zdjęcie, wszystko to aby widz mógł w pełni skupić się na popisach obsady i precyzji scenariusza, który konsekwentnie i naturalnie rozwija wszystkie wątki. Mimo tak skromnego metrażu nie czuć natłoku treści i przez cały seans oczy widza są przykute do ekranu, a po filmie pozostaje przyjemne uczucie odświeżenia.

Ocena: 7/10

Related posts

Leave a Comment