Film Magazyn Recenzja 

Shia rozlicza się z przeszłością – recenzja filmu „Słodziak”

Po premierze „Jokera” można było sądzić, że w tym roku nie spotkamy w kinach już żadnego innego niestabilnego emocjonalnie klauna, a jeśli już nawet takowy się pojawi – nie będzie to tak udana kreacja jak ta zrealizowana przez Joaquina Phoenixa. Organizatorzy American Film Festival postanowili jednak umożliwić widzom obejrzenie „Słodziaka” w reżyserii Almy Har’el, w którym to w rolę klauna wciela się Shia LaBeouf odpowiedzialny także za scenariusz filmu.

Shia LaBeouf decyduje się na najtrudniejszy ze sposobów radzenia sobie z traumą i podejmuje próbę konfrontacji ze swoimi przeżyciami. Dodatkowo robi to na oczach tysięcy ludzi. Otwarcie porównuje on stworzenie „Słodziaka” do egzorcyzmu – dzięki niemu w końcu ma szanse wypędzić z siebie demony przeszłości. Film jest inspirowany wspomnieniami z terapii odwykowej i dzieciństwa amerykańskiego aktora.

Historia opowiadana jest z perspektywy Otisa (Lucas Hedges), 20-letniego aktora alkoholika. Po spowodowanym przez niego wypadku samochodowym zostaje wysłany do ośrodka odwykowego. Widz jest świadkiem stopniowego postępu leczenia Otisa. Wraz z rozwojem akcji filmu zaczynamy poznawać jego historię, dowiadujemy się, co doprowadziło go do alkoholizmu, wybuchów agresji i zespołu stresu pourazowego. Jednak nie samo leczenie stanowi główny wątek produkcji. Sceny z ośrodka przeplatają się z koszmarami, snami i wspomnieniami z dzieciństwa aktora. 12-letni Otis (Noah Jupe) mieszka z ojcem alkoholikiem – Jamesem (Shia LaBeouf) w tanim motelu w okolicach planu zdjęciowego, na którym chłopiec jest zatrudniony. Początkowo sielankowy obraz stworzony przez Har’el mami widza. Hipnotyzuje pozornie radosną aurą zależności między ojcem a synem, aby powoli budować opowieść o toksycznej relacji pełnej przemocy zarówno fizycznej jak i psychicznej, i o przelewaniu własnych ambicji na dziecko. James wszystkie swoje frustracje wyładowuje na bezbronnym Otisie. On sam przez lata parał się pracą aktorską, a dokładniej odgrywaniem roli klauna, dopóki nie został oskarżony o napaść seksualną, której dopuścił się pod wpływem alkoholu. Skrzywdzone ego i ambicja każą mu angażować chłopca w kolejne projekty i zmuszać do całonocnych prób. Relacja nie przypomina tej łączącej ojca z synem, a bardziej szefa z dręczonym przez niego pracownikiem. Oglądając kreację LaBeoufa nie ma się wątpliwości, że pomimo tego chce dobrze dla syna. Jamesa kocha go, ale nie potrafi okazać tego w sposób, którego potrzebuje i oczekuje Otis. Jego emocjonalna bezradność kontrastuje ze zdecydowaniem dziecka, które kilkukrotnie jasno formułuje, czego chce i na jakie zachowanie ze strony ojca liczy. Dojrzałość 12-latka w widzu może budzić mieszane uczucie, ciężko bowiem uwierzyć, żeby tak młoda osoba mogła być świadoma swoich emocji w takim stopniu w jakim jest Otis. Trzeba jednak pamiętać, że zabieg ten ma podkreślić niestabilność Jamesa, w czym sprawdza się doskonale.

Opisując „Słodziaka” nie można zapomnieć o debiucie aktorskim Tahlii Debrett Barnett znanej pod pseudonimem FKA twigs. Barnett jest brytyjską wokalistką, której twórczością interesuję się od jakiegoś czasu. Z tego powodu z ciekawością i dość wysokimi oczekiwaniami czekałam aż pojawi się na ekranie i niestety muszę przyznać, że zawiodła mnie jej kreacja. Miejscami odbierałam jej mimikę i gesty jako wymuszone i sztuczne. Oczywiście odgrywała ona postać poboczną i nie sposób wymagać od młodej debiutującej artystki podbicia serca widza w ciągu tych kilku scen, w których mogliśmy ją zobaczyć, ale czuję żal, że nie popisała się ona swoimi umiejętnościami tak, jak na to liczyłam. Pomimo tego, że to Noah Jupe odgrywa tytułową postać filmu, to Shia LaBeouf najbardziej skupia na sobie uwagę. Aktor ponownie bezbłędnie udowadnia swoje umiejętności. Całkowicie zatraca się w roli, a dzięki kostiumowi i charakteryzacji nie dostrzegamy w nim Shii, a wyłącznie odgrywaną przez niego postać. Wszystko to sprawia, że filmu nie można analizować w innym kontekście niż prywatnych przeżyć scenarzysty i aktora.

Już w pierwszych sekundach filmu odnaleźć można nawiązania do życia LaBeoufa. W inicjalnej scenie Hedges znajduje się na planie filmu blockbusterowego, gdzie kilkukrotnie musi odgrywać scenę kaskaderską. Jest to dość jasne nawiązanie do serii filmów „Transformers”, w której produkcję zaangażowany był LaBeouf. Natomiast scenom, w których Jupe znajduje się na planie zdjęciowym, blisko do fragmentów serialu „Świat nonsensów u Stevensów”, który rozpoczął karierę aktora. Po projekcji omawianego dzieła dojść można tylko do jednego wniosku – było to niezwykle ważne i budujące doświadczenie dla LaBeoufa. Scenariusz „Słodziaka” stworzył na terapii odwykowej, co podkreśla jak wielkie znaczenie ma dla niego. Nie można obiektywnie ocenić podjętej przez artystę próby zmierzenie się ze swoją traumą poprzez bezpośrednią konfrontację z bolesnymi wspomnieniami, a także wdanie się w rolę swojego oprawcy. Film jest skierowany bardziej do samego twórcy niż widza. Odbiorca jest jedynie świadkiem procesu, a nie jego częścią. Oczywiście „Słodziak” to także uniwersalna historia o toksycznej relacji, przemocy i dorastaniu. Przede wszystkim jednak jest to osobiste wyznanie Shii LaBeoufa i rozliczenie z traumatyczną przeszłością.

Related posts

Leave a Comment