Film Magazyn Recenzja 

Konsensus obrzydzenia i przyjemności – recenzja filmu „Pieles”

Pieles jest filmem dziwnym. Eduardo Casanova korzysta z mocno wyeksploatowanej tematyki; prostytucji, wykluczenia czy braku akceptacji własnego ciała. Nie można jednak nazwać Pieles filmem oczywistym, opierającym się na prostych, komercyjnych schematach. Debiut Casanovy łączy w sobie obrazy powodujące wyraźny dyskomfort z pastelową estetyką grającą ogromną rolę w odbiorze produkcji. Wszechobecna groteska z jednej strony bawi, a z drugiej obrzydza i niepokoi. Pomimo tego od filmu trudno jest oderwać wzrok. Oglądanie nie sprawia przyjemności, ale równocześnie nie ma się odwagi go przerwać.

Fabuła składa się ze zbioru kilkunastu krótkich scenek śledzących losu kilku bohaterów takich jak; ciężarnej cierpiącej na achondroplazję (karłowatość), kobiety, której usta i odbyt zamienione są miejscami, nastolatka pragnącego amputować sobie nogi i zostać syreną czy mężczyznę czującego pociąg seksualny jedynie do osób zdeformowanych fizycznie. W skrócie powiedzieć można, że każda z postaci cierpi z powodu określonego zaburzenia fizycznego bądź psychicznego. Jako pierwsza ukazana jest dziewczyna pozbawiona oczu, świadczącą usługi seksualne – na początku trwania akcji jako jeszcze dziecko. Reżyser stawia sprawę jasno, jednoznacznie wskazuje na kontrowersyjność produkcji i zmusza widza do podjęcia decyzji, czy na pewno chce uczestniczyć w owym artystycznym przedsięwzięciu. Jeśli odbiorca zdecyduje się odejść – nie ma w tym nic złego, Pieles nie jest filmem dla wszystkich. Natomiast jeśli zostanie, czeka go półtorej godziny nieprzerwanego stresu i niepokoju.

Już od pierwszych minut seansu widz postawiony jest w bardzo niekomfortowej sytuacji. Jasne odcienie różu, fioletu i błękitu powinny uspokajać, dodawać scenom subtelności i budować wrażenie odrealnienia, bajkowości opowiadanej historii tak jak realizowane jest to w filmach Wesa Andersona. W połączeniu z poruszaną problematyką sprawiają jednak skrajnie inne wrażenie – uwypuklają brutalność i okrucieństwo. Pastelowość kontrastuje z wykluczeniem i poniżaniem, którego doświadczają bohaterowie. Dominanta różu sugeruje odbiorcy niewinność, której postaci są bestialsko pozbawiane. Owa estetyzacja wydaje się być krzykiem artysty chcącego zwrócić uwagę na kult ciała, jego ogólne postrzeganie w kulturze, a także postępującą komercjalizację, i traktowania go jak ekskluzywny towar. Cielesność nie jest już jedynie naszą doczesną formą, a wzorcem kulturowym określającym pozycję społeczną. W tym kontekście Pieles możemy postrzegać jako artystyczny manifest, głos sprzeciwu wobec neoliberalnych procesów komercjalizujących. Casanovie brak oporów w formach artystycznej ekspresji. Portretuje wszystko to, czego na codzień się wstydzimy. Fobie, słabości i fetysze stanowią główne motywy opisywanej produkcji. Nie można tu pominąć znaczącej roli erotyki w budowaniu napiętej atmosfery. Obrazowanie aktu seksualnego nie jest ani estetyczne wizualnie bądź intelektualnie, ani podniecające. Seks analny, gwałt i pedofilia – wszystko to budzi niepokój, zwłaszcza w kontraście z kiczem.

Mimo całej przeestetyzowanej rzeczywistości, przedstawiona historia wydaje się niezwykle realna i uniwersalna, jako że opowiada o naturalnych ludzkich pragnieniach: poszukiwaniu szczęścia, akceptacji, miłości i własnego miejsca na świecie. Każdy kadr realizuje przyjętą konwencję groteski, kiczu i perwersji. Tak jak mówiłam wcześniej, Pieles nie jest filmem dla wszystkich. Jest to niezwykle stresujące doświadczenie percepcyjne, wymagające ciągłego skupienia. Nie można powiedzieć, że film się nam podobał lub czerpaliśmy przyjemność z oglądania go. Postrzegany jest w innych kategoriach niż większość filmów. Doświadczenie opiera się w większym stopniu na zaspokojeniu estetycznych pragnień, swojego rodzaju katharsis. To właśnie z powodu poczucia satysfakcji po zakończeniu projekcji, nie samej przyjemności obcowania z Pieles, warto na półtorej godziny wyjść ze strefy komfortu i skonfrontować się z dziełem Casanovy.

Related posts

Leave a Comment