Bez kategorii Film Magazyn Recenzja 

„Na noże”: Agatha Christie byłaby zachwycona…

…gdyby miała okazję przeczytać rewelacyjny scenariusz Riana Johnsona do „Na noże” – to jest taka historia kryminalna, jaką ona lubiła. Zabawna, pokręcona, z twistem, którego nikt się nie spodziewa.

Umiera znany pisarz kryminałów. W jego wielkim, wspaniałym domu zbiera się rodzina. Początkowo wydaje się, że po to, żeby podzielić „łupy” po zmarłym. Jednak na miejscu zdarzenia zjawia się niespodziewanie detektyw, który zaczyna węszyć. Nie podoba mu się wersja o samobójstwie pisarza. W samym środku całego zamieszania znajduje się niczego nie spodziewająca się pokojówka – Marta Cabrera (znakomita Ana De Armas).

Ten film swoim absurdalnym klimatem mocno przypomniał mi „Wadę ukrytą” Paula Thomasa Andersona. Jednak jest jedna różnica – w przypadku adaptacji powieści Pincheona brakuje historii, na której można zbudować napięcie i zależności pomiędzy postaciami (na co zresztą narzekali krytycy). W przypadku „Na noże” Johnson nie tylko wymyślił doskonałą fabułę, ale też dodał do niej absurdalny klimat, który stworzyła postać niejakiego Blanca. Grający ją Daniel Craig jest w tym filmie genialny, bodaj najlepszy w karierze i zupełnie nie dziwią mnie informacje o planowanym spin-offie, w którym Blanc będzie główną postacią.

„Na noże” to idealna propozycja zarówno dla miłośników klasycznego murder mystery – znajdą tutaj wszystko czego od takiej historii można się spodziewać: zbrodnię, wielu podejrzanych, stopniowe odkrywanie kart, w końcu najbardziej zaskakujące rozwiązanie. Tak to zwykle robiła Lady Agatha, tak samo też robi Rian Johnson, który nie stara się być rewolucjonistą w gatunku. Przeciwnie korzysta ze zgranych schematów, którym jednak z dużą sprawnością nadaje świeżości i daje drugi oddech.

Pisząc o „Na noże” nie sposób nie wspomnieć o wspaniałej obsadzie – to właśnie dla takich filmów Akademia Filmowa powinna stworzyć kategorię „best ensemble”. O Craigu już wspomniałem – on jest komediowym sercem tego obrazu. Emocjonalnym jest z kolei wyborna Ana De Armas, wokół której koncentruje się nie tylko całość kryminalnej części historii, ale też refleksja na temat sytuacji imigrantów, którą subtelnie i celnie przemyca Johnson w swoim filmie. Drugi plan to bardziej zestaw archetypów niż pełnokrwistych postaci, co jednak nie oznacza, że Jamie Lee Curtis, Toni Collette czy Christopher Plummer nie mają momentów na zabłyśnięcie. Mają i wykorzystują je rewelacyjnie!

„Na noże” to zabawa, którą zapamiętacie na długo. Obiecuję Wam: wrócicie do filmu Riana Johnsona jeszcze nie raz. Może nawet w kinie. Ja wiem, że już to zrobiłem.

Related posts

Leave a Comment