Film Magazyn 

Oscary 2018 – analiza nominacji

Pewnie już wiecie, ale wczoraj poznaliśmy tegorocznych nominowanych do Oscarów. Po kilku miesiącach codziennego przeglądania statystyk, notowań oraz śledzenia sytuacji związanych z oscarowymi kampaniami moje przewidywania sprawdziły się w blisko 80%. To w miarę dobry wynik, jednak pozostaje we mnie pewien niedosyt związany z faktem, iż mogłem wziąć pod uwagę więcej czynników. W dzisiejszej analizie pochylę się nad pozycjami, które zaskoczyły mnie najbardziej, a także zmieniły układ sił w poszczególnych kategoriach.

Najlepszy film:

Największym zaskoczeniem jest obecność „Nici widmo”, czyli nowego filmu Paula Thomasa Andersona. Dla mnie była to niesamowicie pozytywna niespodzianka, coś czego zupełnie się nie spodziewałem po Akademii. Filmu co prawda jeszcze nie miałem przyjemności obejrzeć, więc trudno mi się wypowiadać, czy zasłużył na tę nominację, niemniej P.T. Anderson należy do jednych z najbardziej charyzmatycznych i niezależnych głosów w hollywoodzkiej braci. Do nominowanej dziewiątki wskoczył jeszcze „Czas mroku”. Już w analizie tej kategorii zwracałem uwagę na to, że brytyjska część Akademii może zapewnić tę nominację. I tak się stało. Mam wrażenie, że starsza część głosujących pokochała tę klasyczną biografię jednej z najważniejszych postaci współczesnego świata. Co ciekawe, dwa wspomniane wyżej filmy dostały się bez wsparcia żadnej z istotnych Gildii (PGA, DGA, SAG, WGA). Pozostała siódemka bez zaskoczeń. „Czwartej władzy” udało się przetrwać okres fatalnej sytuacji w sezonie (powtórzyła wyczyn między innymi „Selmy”, czy „Wielkiego Mike’a”, którzy z dwiema nominacjami załapali się do najważniejszej kategorii), „Uciekaj!” wbrew mojemu wewnętrznemu głosowi zostało docenione, a „Tamte dni, tamte noce” otrzymały podczas sezonu dostateczną ilość wsparcia, żeby znaleźć się wśród najlepszych. Wielka czwórka („Kształt wody, „Trzy billboardy…”, „Lady Bird” i „Dunkierka”) tegorocznego sezonu oczywiście udowodniła, że to do nich należy ten rok.

Najlepsza reżyseria:

To właściwie kluczowa kategoria, w której rozegra się ostateczny wynik oscarowej stawki. Faworyzowane przez wszystkich „Trzy billboardy…” nie otrzymały nominacji w tej kategorii, co praktycznie prawie przekreśla szansę na victorię w „Best Picture”. Totalnie nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy i chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie ostawiał takiego wyniku. „Trzy billboardy…” praktycznie wszystkie dobre karty trzymały w ręku i dyktowały warunki innych tytułom aspirującym do walki. Wczorajszego dnia sytuacja zmieniła się do tego stopnia, że wygląda na to, iż mamy remis trzech filmów. „Kształt wody”, „Trzy billboardy…” i „Lady Bird” mają tyle samo argumentów „za”, co „przeciw”. Z nudnego i przewidywalnego sezonu zrobił się nam prawdziwy statystyczny rollercoaster. Wisienką na torcie reżyserskiej kategorii jest nominacja dla P.T. Andersona, który otrzymał swoją drugą reżyserską nominację w karierze. Piękna niespodzianka i przykład, jak Akademia potrafi zaskakiwać.

Najlepsza aktorka:

Tu w zasadzie wszystko było jasne. Jedyną niewiadomą była nominacja dla Meryl Streep, jednak już po raz 21 Streep udało się załapać do oscarowej „piątki”

Najlepszy aktor:

Brzydki przykład, jak polityka potrafi wmieszać się w artystyczny konkurs. Laureat Złotego Globu, James Franco nie został nominowany najprawdopodobniej przez całą aferę związaną z oskarżeniami o molestowanie seksualne. Nie jestem od tego, żeby mówić, czy oskarżenia są właściwe, czy bezpodstawne, niemniej nie powinno się porównywać artystycznych dokonań z oskarżeniami w jego życiu prywatnym. Wielka szkoda, bo Franco w 100% zasługiwał na tę nominację. Zamiast niego Akademicy postawili na legendę Denzela Washingtona, który cieszy się ze swojej dziewiątej nominacji w karierze.

Najlepsza aktorka drugoplanowa:

Poza oczywistą trójką (Janney, Metcalf, Spencer) Akademia postanowiła pójść pod włos i nagrodzić Lesley Manville za jej kreację w „Nici widmo” oraz znaną piosenkarkę Mary J. Blige za „Mudbound”. Na razie mogę się wypowiedzieć na temat tej drugiej, która rzeczywiście w pełni zasłużyła na takie nagrody. O Manville mam wrażenie, że mówiło się więcej, niż o samym Danielu Day-Lewisie, a jej kreacja wybija się znacznie na tle bardzo solidnych kreacji.

Najlepszy aktor drugoplanowy:

Krótko, bo bez niespodzianek. Christopher Plummer został najstarszym nominowanym do Oscara aktorem. Wiemy jak wyglądała jego sytuacja i ekspresowe przygotowania do roli. Sądzę, że powinno się nagradzać za taki trud włożony w szybkie budowanie postaci.

Najlepszy scenariusz oryginalny:

Najczęściej nagradzana piątka sezonu. Jedna z łatwiejszych do przewidzenia kategorii.

Najlepszy scenariusz adaptowany:

Szczerze nie wierzyłem, że Akademia jest w stanie nagrodzić film superbohaterski w kategorii scenariuszowej. Mój niesłuszny wybór padł na ciepłą i familijną historię opowiedzianą w „Cudownym chłopaku”, jednak jak się okazało głosujący postanowili zaryzykować i piąte miejsce dać „Loganowi”.

Inne wielkie niespodzianki:

W filmie nieangojęzycznym zabrakło faworyzowanego „Foxtrotu” oraz docenionego Złotym Globem i nagrodą Critics’ Choice „W ułamku sekundy”. To sprawia, że każdy z nominowanych filmów ma równe szanse na wygraną. Może to będzie rok mistrza Zwiagincewa?

W muzyce zabrakło „Czasu mroku”, a na jego miejsce wskoczył Carter Burwell i jego soundtrack z „Trzech billboardów…”. John Williams za „Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi” otrzymał swoją 51 (!!!) nominację w karierze.

W kategorii efekty specjalne głosujący postanowili nie patrzeć na pozycję filmu i przez to zapomnieli o „Dunkierce” i „Kształcie wody”.

Co prawda w tej kategorii miałem 5/5 trafionych nominacji, ale nowy system głosowania w animacji pełnometrażowej nie zabrał możliwości walki niezależnym filmom. „Twój Vincent” otrzymał nominację i jest pierwszą polską animacją pełnometrażową, która została wyróżniona przez Akademię.

Kategoria „dźwięk” i „montaż dźwięku” ma takich samych nominowanych.

W dokumencie pełnometrażowym zabrakło „Jane”, czyli filmu, który zgarniał praktycznie wszystkie nagrody podczas sezonu. Czyżby zwiększałyby się szanse Agnès Vardy na statuetkę?

I to by było na tyle z mojej strony. Jeszcze raz dziękuję, że byliście ze mną przez cały cykl oscarowych przewidywań. Przed galą możecie spodziewać się jeszcze tekstu z moimi faworytami do statuetek.

Related posts

Leave a Comment