To, że nowy film Brunona Dumonta będzie kompletnym odlotem nie jest chyba dla nikogo żadnym zaskoczeniem. ,,Jeannette l’enfance de Jeanne d’Arc „, czyli musical o dzieciństwie Joanny d’Arc, spolaryzuje reakcje widzów, tak jak to było podczas wczorajszego canneńskiego pokazu. Połowa osób wyszła, zaś reszta została by nagrodzić Dumonta owacją na stojąco.
No i trudno się takiej ambiwalentnej odpowiedzi dziwić, już sam soundtrack filmu pokazuje jak przewrotny jest to projekt: deathmetalowe riffy przeplatane są tu dubstepowymi dropami oraz raperskimi solówkami. Taki muzyczny ekumenizm wystawia cierpliwość widza na dużą próbę. ,,Jeanette” to w klasycznym rozumieniu musical z wyjątkowo źle dopasowaną muzyką. Dumont nakręcił pastisz, który albo może zachwycić swoją przewrotnością i odwagą, albo odrzuci swoją abstrakcyjnością i mało ciekawą historią.
Nie jest to musical w pełni spójny, sama fabuła jest, delikatnie mówiąc, szczątkowa. Joanna wypasa swe owce, tańczy i lamentuje nad losem Francji. Film kończy się tam, gdzie najciekawsza cześć życiorysu protagonistki dopiero się zaczyna. Bohaterka wyrusza, by odegrać swoją historyczną rolę, a kamera pozostaje w jej domu dzieciństwa.
Ponadto szkoda, ze Dumont popełnia ten sam grzech co w ,,Martwych wodach”, i zażyna swoje, i tak dosyć wątpliwej próby, dowcipy poprzez wielokrotne ich powtarzanie. Przewracający się bohaterowie czy dziwaczne tańce (jedna z postaci w swych frenetycznych wygibasach zaczyna nawet dabować) to gagi zbyt banalne by budować wokół nich półtoragodzinną komedię.
,,Jeanette” to projekt jeszcze bardziej radykalny niż ostatnie dzieło Dumonta, czyli ,,Martwe wody”. Flandryjczyk podbił niegdyś serca widowni takimi filmami jak ,,Ludzkość” czy ,,Twenty nine palms”. Jego ekstremalne i depresyjne kino potrafiło nieraz okazać się bolesne jak cios w żołądek. Teraz reżyser ,,Życia Jezusa” celuje trochę wyżej, bo chce zapewnić widzom masaż przepony. Najnowsza wolta w stronę lżejszych form wydaje mi się jednak mocno nietrafiona, głównie dlatego że moje poczucie humoru ewidentnie nie rezonuje z tym Francuza.
Ocena: 5/10