Gdy obserwowałem ostatnią debatę naszych posłów na temat związków partnerskich, kolejny raz miałem ochotę popełnić samobójstwo. Gdzieś w środku popełniłem je już co najmniej kilka razy. To niesamowite, że taka miernota decyduje o tym, co nas dotyczy. Czasem żałuję, że nie urodziłem się w latach komuny. Że nie mogłem walczyć z systemem. Bo choć teraz niby jest europejsko i normalnie, nóż w kieszeni się otwiera. Rozmawiam ze swoimi rówieśnikami. I widzę, że to nie tylko mój pogląd. Że w ławach poselskich zasiada dno. Bezrefleksyjne, oderwane od rzeczywistości, zarabiające o wiele za dużo ZERO. I nie wiem, czy Polacy już dali sobie spokój. Czy są zmęczeni. Czy o co chodzi. Czy po prostu robią swoje. I nie szarpią nerwów, bo nie mają głowy, czasu i polityka to ostatnia rzecz, która ich zajmuje. Przecież Zomo na ulicach nie widać, ale gdy obserwuje czasem policjantów rozmawiających z „obywatelem” to boję się, że kiedyś i ja będę musiał z nimi zamienić słowo, a rozmawiać specjalnie nie będzie o czym, bo to beton. Oglądając filmy z tamtych czasów nie widzę większej różnicy. No może tej poza pałami. Przerysowuje, ale przyznajcie Państwo, że coś w tym jest. W zryw młodzieży nie wierzę. Nie wierzę, że się coś zmieni. Nie wierzę w te jebane media. Kiedyś wydawało mi się, że dziennikarze to jedna z elit tego kraju. A teraz obserwuje to od środka i mi wstyd. Wstyd mi w ogóle momentami nawet za siebie. Za niemoc. Albo taka ostania głośna „akcja” pani Kopacz. Czysto teoretycznie, trzeźwo myślący człowiek, absolutnie nigdy nie powinien na nią zagłosować w najbliższych wyborach. A jak będzie? A pewnie, że jakiś procent zagłosuje. To straszne jak państwo niemalże codziennie gwałci mnie w kręgosłup. Jak mnie dyma. Tak wprost. Bez wstydu i żadnej odpowiedzialności. Smutno mi i chujowo zarazem, że im więcej zarabiamy, tym więcej nam państwo zabiera. Z jednej strony to rozumiem. Z drugiej zaś, dlaczego gdy chciałem skorzystać z usług lekarza specjalisty, pani w przychodni oświadczyła, że będzie to możliwe, ale za 3 miesiące. To na co i za co ja płacę ten podatek? Wkurwiony niczym bohater filmu Koterskiego zapłaciłem stówę w prywatnym gabinecie. Ja ją miałem, ale sporo obywateli tego kraju jej nie ma. Czy jakikolwiek minister zdrowia odpowiedział w jakikolwiek sposób za ten burdel w służbie zdrowia? Skoro mnie pracodawca za moje ewentualnie potknięcia ma prawo wyrzucić z pracy na zbity pysk, dlaczego nie działa podobna procedura na Wiejskiej? Bo nie bardzo to rozumiem. Niby wszyscy o tym wiedzą, mówią i nic. Nic nie robią. Po co mi taka opozycja? Taka, która nic nie może. Która nic konstruktywnego nie wnosi. Po co tyle tych posłów? Obietnice były, że niby mniej. Że redukcja. Że zmiany. Wstyd mi prawie za wszystkich tych „wybrańców”. Od lewa do prawa. – Wszystko, co się dzieje wokół nas, jest wynikiem działań ludzi głupich, którym się wydaje, że są mądrzy. A są prostakami, którzy upraszczają rzeczywistość i niczego nie potrafią przewidzieć – mówi Marek Raczkowski w rozmowie z Magdą Żakowską. I trudno nie przyznać mu racji. Niestety. tmajewsky