Co w programie? W sumie od piątku do niedzieli 6 bardzo różnych tematycznie i jakościowo filmów. „JCVD” reż. Mabrouk El Mechri Niestety nie to czego można było się spodziewać. Film, który w tytule posiada inicjały gwiazdy odgrywającej w nim główną rolę, miał stanowić zdystansowany, dowcipny hołd dla tego bohatera kina akcji, a przy okazji pokazać sytuację, gdy aktor tak mocno stapia się z odgrywaną postacią. Niestety poza świetnym otwarciem nic z tego nie wyszło. Film Mabrouka El Mechri przerodził się bowiem potem w bezsensowną, przeraźliwie nudną jatkę, bez żadnej inteligentnej puenty. Za to wywołującą irytację widza, który zastanawia się kiedy te 95 minut przerodziło się w czterogodzinną tragedię. 3/10 „Nie” reż. Pablo Larrain Film nominowany do Oskara za najlepszy film nieanglojęzyczny. Temat niezwykle ciekawy, genialnie ukazana kuchnia kampanii wyborczych w starym stylu. Reżyser znakomicie używa materiałów archiwalnych, mieszając je z sekwencjami inscenizowanymi na bieżąco. Problemem może być właściwie jedynie forma paradokumentalna, która momentami niestety nie pozwala na emocjonalny angaż w opowiadaną historię. Trochę zbyt ascetycznie to wypada i z tego powodu chwilami męczy. Niemniej historia sama w sobie broni się znakomicie. Gdyby jeszcze wymienić odtwórcę głównej roli, który obok Tobeya Maguire’a jest chyba najbardziej drętwym i niemrawym aktorem świata. 7/10 „Jak ojciec i syn” reż. Kore-eda Hirokazu Bezapelacyjnie najlepszy film festiwalu! Genialnie zagrana, subtelnie opowiedziana historia o omyłkowej zamianie dzieci po urodzeniu. Historia nieco ograna, skonstruowana jest w tym filmie w sposób niezwykle inteligentny. W żadnym momencie reżyser nie wkracza na terytorium, w którym można byłoby mówić o melodramacie, przerysowaniu. Dbają o to jego fantastycznie napisani bohaterowie, których przemiany przebiegają wiarygodnie. Żadna z nich nie jest sztucznie narzucona przez scenariusz, przeciwnie wynika konsekwentnie z wydarzeń na ekranie. Film ten, poza wszystkim, może stanowić także niesłychanie mądrą lekcję rodzicielstwa, w którym najważniejszy jest czas, a nie mitycznie postrzegane w niektórych kulturach więzy krwi. Twórcy polskich „Oszukanych” powinni się uczyć od lepszych, jak opowiadać historię mądrze, spokojnie, z niebywałym ładunkiem emocjonalnym w praktyce od pierwszej do ostatniej sceny. Wybitny film! 10/10 „Metro” reż. Luc Besson Jeden z pierwszych filmów z bogatego dorobku Bessona. Nieszczególnie udane, zbyt chaotyczne, a przez to dużymi momentami męczące i usypiające kino. Fatalny wybór aktora do roli głównej niestety spowodował, że zbudowana wokół jego postaci fabuła trzyma się kupy tylko w momentach, w których koncentruje się na innych osobach, w szczególności genialnej postaci komisarza oraz jego współpracownikach Batmanie i Robinie. Warto zwrócić uwagę na małą, zabawną rolę Jeana Reno i kolejne kapitalne wcielenie jednego z bohaterów festiwalu Jean-Huguesa Anglade’a. Na dokładkę przepiękna Isabelle Adjani i kapitalne dwie piosenki. Niestety nie zmienia to całkowitego, w sumie nieszczególnie pozytywnego wydźwięku obrazu. 6/10 „Sztuka znikania” reż. Bartek Konopka, Piotr Rosołowski Ciekawy eksperyment wybitnego dokumentalisty. Historia PRL przedstawiona oczami kapłana vodou, który przybył do Polski w latach 80. na zaproszenie Jerzego Grotowskiego. Genialnie ukazany paralelizm historii różnych krajów w dokumencie, którego formuła wyczerpuje się w 54 minutach, które trwa. Ciekawostka, ale jednak nieszczególnie wciągająca. 7/10 „Smak curry” reż. Ritesh Batra Jeden z najbardziej smakowitych filmów tegorocznego festiwalu. Pozornie prosta, na poły magiczna historia miłosna. Ale jak wiele mówiąca o strukturze indyjskiego społeczeństwa, jego kulturze, zwyczajach. Co jednak najważniejsze Ritesh Batra nie tworzy typowego tematycznie zaangażowanego społecznego kina, a udaje mu się jedynie przemycić ciekawsze spostrzeżenia do fantastycznie opowiedzianej i genialnie zagranej romantycznej historii. Kino środka w najlepszym wydaniu, inteligentne, pozbawione melodramatyzmu czy pretensjonalności. Świeży, energetyczny film, idealny na zakończenie udanego festiwalu! 9/10 NAJLEPSZY FILM FESTIWALU: „Jak ojciec i syn” TOP 10: 2. „Smak curry” 3. „Wideodrom” 4. „Płynące wieżowce” 5. „IP 5” 6. „Diva” 7. „Życie Adeli: Rozdział 1 i 2” 8. „Betty” 9. „Taniec Delhi” 10. „Noc” NAJLEPSZY AKTOR: Jean-Hugues Anglade za wszystkie role w filmach Jean-Jacquesa Beineixa NAJLEPSZA AKTORKA: Helen McCrory za „Zaślepioną” NAJGORSZY FILM FESTIWALU: „Pasieka” ODKRYCIE FESTIWALU: Jean-Jacques Beineix Maciej Stasierski